snuję się…
detale, które cieszą…
pod błękitnym parasolem jesieni
kwadratura koła czyli jesienna droga do domu
w listopadowym słońcu
przeglądając się w lustrze…
gorąca przekąska czyli kania pod parmezanem
ten las mnie urzekł…
…czy to już listopad?
Taki piękny, słoneczny dzień jak dzisiaj poświęcam na prace wokół domu i w ogrodzie, grabię liście, układam pocięte drewno na opał, podlewam kwiaty doniczkowe, zbieram nasiona malw. Malwy wyjątkowo obrodziły w tym roku w moim odrodzie, nasiona zbieram już od przeszło miesiąca w miarę jak przekwitają kolejne kwiaty, ale one w ciepłym inkubatorze jesieni kwitną jeszcze do tej pory. Sadzę też cebulki tulipanów, dostałam je dzisiaj od mojej sąsiadki Magdy, mam nadzieję że jeszcze nie jest za późno, aby cebulki zdążyły dobrze ukorzenić się przed zimą. Oglądam każde drzewo i krzaczek, jeszcze kilka dni i te bardziej wrażliwe okazy trzeba będzie osłonić przed chłodem zimy.
Od czasu do czasu przysiadam w fotelu, wdycham świeże jesienne powietrze, bawię się z Zorką, głaszczę koty, one również szykują się na nadchodzące zimowe dni, pałaszują bowiem o wiele większe porcje mięsa i warzyw niż zwykle. Ich sierść staje się bardziej puszysta i gęsta.
Zbieram ostatnie dzikie maliny, które czerwienią się w słońcu, nie przyjmując do wiadomości, tak jak i ja, że to już listopad…