jesienne kompozycje

 

O tej porze roku na każdy „powolny” spacer po lesie – czyli taki w którym towarzyszy mi mój zwierzyniec – oraz na obchód po leśnym ogrodzie, zabieram ze sobą koszyk i sekator. Wypatruję bowiem różnych atrybutów jesieni takich jak szyszki, żołędzie, opadłe liście, zwiędłe kwiaty, kwiaty które jeszcze w ogrodzie kwitną, gałązki…  Choć niektóre z nich, to tylko „suche badyle” to jednak lubię układać je w koszykach, wazonach, pojemnikach, naczyniach.. przystrajać dom w jesienne akceny. Wieczorem zapalam świece, lampki, światełka i raz po raz zerkam na skarby, które do domu przyniosłam…

  

   

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  

 

światełko niech płonie dziś w każdej duszy

 

 

 

 

wśród złotych liści

 

Siedlisko jeszcze niedawno położone było na skraju sosnowego lasu i choć swego położenia nie zmieniło, to  dziś dom zdaje się tonąć wsród drzew. Na tle zawsze zielonych igieł malowniczo migocą złoto-brązowe liście nadając otoczeniu mimo chłodu jesieni, ciepły i przyjazny klimat. Niedługo czerwony kapelusz dachu całkowicie pewnie zatonie wśród zapachu igieł i szmeru liści czyniąc z Siedliska pełną tajemnic leśniczówkę …   

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

jesień nad jeziorem

 

W dłoniach trzymam kije do nordic walking, idę już drugą godzinę, słońce usiłuje przedrzeć się przez warstwice chmur, czasami jasy promień oświetla złote liście, te na drzewach i te finezyjnie spadajace na ziemię. Czasami  mgiełka melancholii otula las, jezioro i ..mnie, gubiąc promienie słońca w głębi jeziora i w głębi serca. Czasem wiatr wieje prosto w oczy powodując, iż obraz zaczyna drżeć i rozmywać się w kroplach rosy, mgieł… łez. Dziś, w mojej wędrówce towarzyszy mi cicho szumiący jesienny las, przystrojone w pastelowe szaty drzewa, przelatujące nad głową ptaki, beztrosko snujące się po wodzie łabędzie…  A ja idę dalej w precyzyjnie obranym kierunku, jestem na tym szlaku i nigdy się nie wycofam, choćby miało mi w głowie zawirować, a ziemia spod stóp osunąć chciała…

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

tęczowa sałatka improwizowana

 

…sałatka warstwowa, której istotę stanowi śledź matias, warzywa i sos jogurtowo-majonezowy jest pyszna, zwłaszcza gdy spożywa się ją w miłym towarzystwie i w pięknych okolicznościach przyrody ;-)…

…wszystkie składniki należy pokroić w kostkę i dobrze odsączyć, z oleju, soku… aby kolorowe warstwy nie rozmazały się i nie rozpłynęły w tęczowj misie …

…na sos składa się majonez i gęsty jogurt, który mieszamy, przyprawiamy solą, odrobiną pieprzu, ziołami prowansalskimi i przeciśniętym przez praskę czosnkiem, przekładamy sosem kolejne warstwy, rozsmarowując dokładnie na całej powierzchni…

…składniki układamy dowolnie, kierując się intuicją i komponując kolejność barw według uznania…

…w mojej misie na samym dnie leżą ugotowane ziemniaczki, na których spoczywa pokrojony matias z cebulką, następnie jajka ugotowane na twardo, dalej  ogórki kiszone, kukurydza z puszki, buraczki konserwowe, ponownie śledzik z cebulką i na samej górze ogórki kiszone ze szczypiorkiem jako wierzchnia zielona warstwa…

…składniki oddzielamy od siebie sosem w ilości takiej jaką lubimy najbardziej… 🙂

 

 

 

 

 

 

 

 

 

w jesiennym lesie

 

O tej porze roku Las jest jak zaczarowany, kolorowy parasol, migocący na tle błękitu barwami, które lubię najbardziej… zieleń, brązy, żółcienie…

 …Las szeleszczący pod stopami, darami spadającymi z szykujących się do zimowego snu Drzew… czuję jego magię i aurę tajemniczości połyskującą na złotych liściach, szumiącą w koronach drzew…

Spacer jesienny… po Lesie, który pachnie tak świeżo, igliwiem, jeziorem, kasztanami… to wielka przyjemność, zwłaszcza że wesoła kompania w postaci moich zwierzaków, nie może już doczekać się codziennej wspólnej wędrówki…

 

  

 

 

 

 

 

 

 

         Idziemy więc raz w słońcu raz w cieniu, spoglądając w górę ku Niebu, to znów pod nogi (łapy) na Ziemię…

poruszamy się zazwyczaj dwójkami, zrobienie zdjęcia całej trójce graniczy z cudem… może kiedyś 😉

…podziwiamy przyodziane w koronkowe sukienki drzewa i przyglądamy się pojedynczym zmianiającym barwę i kształt liściom… słuchamy jak ćwierkają sikorki i… skrzeczą sójki…

…taki sobie zwyczajny jesienny spacer…

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

deszcz dzwoni jesienny

 

 

… siedzę sobie na werandzie, piję herbatę z miodem i cytryną, czytam książkę o „Kocie, który lubił Brahmsa”, wygrzewam się w promieniach jesiennego słońca…

… i nagle rozpoczyna się spektakl…

…dzwonią niczym delikatne dzwoneczki, tańczą niczym srebrne igiełki, spadają z nieba.. w różnym tempie, raz z impetem, po chwili snują się tylko mieniąc i połyskując na zielono-bursztynowym tle… a wszystko to przy akompaniamencie skrzypiec, deszczu i wiolonczeli…

…koncert podwójny…

 

 

 

  

 

…natura maluje najpiękniejsze obrazy…

  

 

 

 

 

 

na podwórkach, polach i pastwiskach…

 
…na podwórkach nawet ptactwo domowe przebiera się w jesienne szaty…
 
 
 
 
… na pastwiskach i łąkach zwierzęta korzystają z ostatnich, ciepłych jesiennych dni…
 
 
 
 
 
 
 
 
…psiaki zamiast pilnować domu, jak na bojowe psy przystało, bawią się w najlepsze…
 
 
 
 
…na polu młoda dzika świnka ucięła sobie poobiednią drzemkę…
 
 
 
 
…i tylko gęsi domowe robią wiele hałasu..
 
 
 
 
 
 
…awanturując się i pyskując wprost do aparatu…
 
 
 

złota jesień do Sumówka już dotarła

 

…piękne, słoneczne jesienne dni, pełne delikatnych rozedrganych liści wokół nieba rozciągniętych niczym misternie utkana pajęczyna…

…dni intensywnych barw, mieniących się brązem, złotem i czerwienią… na drzewach, krzewach, winoroślach…

…dni, kiedy trzeba uważać, aby nie wpaść na aksamitne, wytworne kapelusze, ścielące się wśród mchu, żołędzi i zeschniętych liści…

…dni pełne zapachu lasu i odchodzącego lata, nawoływania zbierających się do odlotu, żurawi…

… siedliskowe żurawie odleciały do Hiszpanii i Tunezji już jakiś czas temu, teraz dzień i noc słyszę klangor żurawi, które lecą chyba ze wschodu, zbierają się tu niedaleko i  głośno omawiają trasę swej jesiennej wędrówki…

…w te piękne październikowe dni przemierzam leśne ścieżki Pojezierza, a szelest opadających liści nieustannie   mnie zachwyca…  to dopiero początek złotej jesieni…

 

  

 

 

  

 

 

 

 

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Tatry-Pojezierze Brodnickie

 

…ostatnie tęskne spojrzenie na tatrzańskie szczyty, ostatnia pożywna czarka kwaśnicy pałaszowana w schronisku na góskim szlaku, ostatni łyk zimnej wody zaczerpnięty z wartko płynącego potoku, w doliny urok spojrzenie ostatnie… tego roku, rzecz jasna…

 … do domu wracać pora…

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

…wyjeżdżałam z siedliska ponad tydzień temu, latem, a powróciłam jesienią, jakże piękną, ciepłą, słoneczną, kolorową…