deszcz dzwoni jesienny

 

 

… siedzę sobie na werandzie, piję herbatę z miodem i cytryną, czytam książkę o „Kocie, który lubił Brahmsa”, wygrzewam się w promieniach jesiennego słońca…

… i nagle rozpoczyna się spektakl…

…dzwonią niczym delikatne dzwoneczki, tańczą niczym srebrne igiełki, spadają z nieba.. w różnym tempie, raz z impetem, po chwili snują się tylko mieniąc i połyskując na zielono-bursztynowym tle… a wszystko to przy akompaniamencie skrzypiec, deszczu i wiolonczeli…

…koncert podwójny…

 

 

 

  

 

…natura maluje najpiękniejsze obrazy…