gorąca przekąska czyli kania pod parmezanem

Czubajka kania wyjątkowo obrodziła w te piękne listopadowe dni… białe kapelusze wynurzają się wszędzie spośród jeszcze wciąż zielonej trawy i opadłych brązowych liści… Zbieram więc owe okazy wybierając tylko młode egzemplarze, średniej wielkości, aby gorącą przekąskę przygotować.
  
  
Grzyby są jednak ciężkostrawne, a obtoczone w bułce i smażone tracą swój soczysty smak i aromat. Dlatego też przyrządzam je tak… zostawiam tylko kapelusze, rozgrzewam piekarnik do 180 st., siekam cebulkę w drobną kosteczkę, kapelusze obsypane cebulką, solą i pieprzem układam na blasze i przykrywam folią, pieką się 20 min. W tym czasie w cienkie plasterki kroję cukinię i pomidorki, szyneczkę w kosteczkę, układam na przypieczonych już kapeluszach, obsypuję parmezanem i piekę jeszcze 
ok.15min. Po wyjęciu z pieca dekoruję pikantnym sosem pomidorowym, ziołami prowansalskimi i oliwkami. Tak przygotowane kanie są pyszne i stanowią smaczną gorącą przekąskę.
  
  
  

31 Replies to “gorąca przekąska czyli kania pod parmezanem”

  1. Kochana ! wpadam do ciebie i oczy przecieram ze zdziwienia, niesamowite w listopadzie kanie!!!! ale mi ślinka cieknie i w dołku ssie.Takiego przepisu nie znałam muszą być pyszne.Zresztą już się poczęstowałam bez pozwolenia,możesz mi dać po łapach he,he he…:-)))Buziolki Dominiczko ślę )))

    1. Kanie jeszcze wychodzą spośród liści, dopóki mróz ich nie zetnie. A ten przepis sama wymyśliłam, eksperyment się powiódł i teraz mam nowe danie :-)))) Buziaki przesyłam :-))))

  2. Dominiko, znów wyczarowałaś dla nas kolorową i smakowicie wyglądającą potrawę z prostej kani! Jak do tej pory przyrządzałam te smaczne grzyby właśnie w postaci panierowanej i smażonej. Ale następnym razem na pewno wypróbuję Twój przepis:))) Dziękuję i życzę smacznego:)))

    1. Nie przepadam za panierką, uważam że zabija właściwy smak mięsa lub w tym przypadku kani… no i te kalorie… dlatego inna wersja grzybka, sprawdzona i smaczna. Miłego kulinarnego dnia jutrzejszego życzę :-))))

  3. Tak jeszcze nigdy nie przyrządzałam kani. Wspaniały przepis. Jutro jadę na wieś, więc popędzę za stodołę zobaczyć czy i u mnie jest jesienny wysyp, bo latem było sporo. Buziaki i dzięki za pomysł 🙂

    1. O jak fajnie, że moje pomysły przełożone na działania w kuchni zostaną :-)))) A te kanie zza stodoły, tej ze strzechą to na pewno pyszne będą! Buziaki 🙂

  4. Codziennie spaceruję w kaniowych okolicach a grzyba ani śladu. Nie każdy ma widocznie ma warunki odpowiednie dla późnojesiennych zbiorów. Mogę jedynie próbować wyobrazić sobie jak może smakować kania w takim doborowym towarzystwie. Twoja wyobraźnia kulinarna jest niesamowita. Muszę się przyznać, że moje sezonowe kanie muszą zadowalać się znacznie skromniejszym towarzystwem, tylko sól,pieprz i masło, bez panierki. Smaaacznego.

    1. Witaj, niesamowite jest to, że kanie w Twojej okolicy nie obrodziły. Może jeszcze jest szansa, że się pojawią..??? Pewnie już nie zdążą, ale w przyszłym sezonie polecam ten mój eksperyment. Jeśli odpowiadają Ci wszystkie podane składniki… to zachęcam :-)))) Pozdrawiam serdecznie

  5. Nie powiem, smakowicie wygląda ta „kaniowa pizza”.A ze mnie to taki znawca grzybów,że zapewne bym grzybka szerokim łukiem ominęła jako…niejadalnego ;)Pozdrawiam!

    1. No bo wygląd tego grzybka faktycznie jest „niejadalny”, przez wiele lat w ogóle kani nie zbierałam, bo nie podobał mi się ich wygląd. Teraz to co innego! Buziaki :-)))

  6. Ale masz szczęście, kobieto! To ja włóczę się po lasach z nosem przy ziemi prawie i nic, żadnego grzyba! A Ty masz tam takie piękne grzyby:) I jeszcze jak przyrządzone. Aż ślinka poszła:) Pozdrawiam słonecznie:)

  7. A ja myślałam, że to pizza…:D Nie zbieram żadnych grzybów, które mają od spodu blaszki. Zbyt mało ufam swoim zdolnościom rozróżniania grzybów. Tak jest o wiele bezpieczniej. Zbieramy tylko maślaki, czarne łebki, prawdziwki… Nawet pieczarki, których jest zatrzęsienie niedaleko mojego domu nie odważę się zebrać. Kupuję je w sklepie i wtedy wiem, ze na pewno są to tylko pieczarki. Gdy widzę w tv jak pokazują dzieci umierające od zatrucia grzybów, to mi się ich odechciewa.

    1. Ja też nie ryzykuję, ale kania to kania, łatwo ją rozpoznać i to właściwie jedyny grzyb blaszkowy, który zbieram (jeszcze kurki, gąski i rydze), inne to te które wymieniłaś. Zapewniam Cię Eremi, że jestem baaardzo ostrożna i rozważna… romantyczna też :-))) na grzybobraniu.

      1. No ja sobie nawet nie pozwalam na gąski i kurki. Bardzo podobne do nich są śmiertelnie trujące grzyby. A kania to już zupełnie wygląda jak taki jeden muchomor. Co do moich ogórków to pewnie można szklarniowe też tak zrobić. Ten przepis to mizeria na ostro, a mizerię robi się bez problemu ze szklarniowych. Wypróbuj z kilograma i zobacz jakie będą. Według mnie powinny się udać.

      2. Kania wygląda zupełnie inaczej niż muchomor, który masz na myśli, a wyznacznikiem, że to na pewno kania, jest ruchomy pierścień na nóżce. Co do ogórków to zrobię je koniecznie, klasyczna mizeria już mi się trochę przejadła, a ta Twoja wydaję się smacznie pikantna :-)))

  8. To już było jakby sadystyczne! Uwielbiam kanie, a u nas jest ich już mało. W tym roku jadłam je tylko raz! Ja je po prostu smażę na patelni na maśle i potem lekko solę. Bez panierki. Można z chlebem. A przepis na pewno zapiszę… eeech… 🙂

    1. Coś podobnego, myślałam że kanie to wszędzie u wszystkich sobie rosną, a tu okazuje się, że nie… sorry, nie chciałam być sadystyczna :-)))

  9. Dominiko, jesteś kulinarną mistrzynią ! Tak przyrządzonej kani to jeszcze nie widziałam. Wyobrażam sobie jaka jest smakowita. :)))Wiesz Dominiko, że kanie jadłam dawno temu, jeszcze w domu rodzinnym u Mamy, oczywiście Mama robiła panierowane, tak jak wszyscy. Któregoś lata w moim mieście pewna rodzina zatruła się grzybami i mówiono, że były to grzyby podobne do kani. Od tej pory nigdy kani nie zbierałam, ani nie kupowałam. I chociaż byłam pewna, że to są kanie, jednak jakiś uraz mi pozostał.Ty nie masz takich dylematów, bo jesteś znawczynią płodów leśnych. :)))Miłego wieczoru, Dominiko. :)))

    1. Kiedy przyrządzałam kanie oczywiście myślałam Rozyno o Tobie… „papryki tu nie ma, czosnku nie dodaję, ale pewnie grzybów Rozyna nie jada”… no i sprawdziło się… Pewnie byś nie zaryzykowała??? Zapewniam Cię, że nigdy nie zbieram grzybów jeśli mam jakiekolwiek wątpliwości, ale jeśli masz uraz, to zapewne Cię nie przekonam. Jednak dodać muszę, że pysznie smakuje taka „mini kania al’a pizza” .Pozdrawiam serdecznie :-))))

  10. Gratuluję! zostałaś wyróżniona przez Onet,a twoje zdjecia oraz przepis znalazły się na 1 miejscu….:-))) Nadal mnie w dołku ssie i zazdroszczę,że takie pyszności zajadasz w listopadzie ))) U nas powiało zimnym wręcz mrożnym powietrzem, wydaje mi sie,że niedługo sypnie białym puchem. Buziolki Dominiczko przesyłam.

    1. Alutko kochana, dziękuję za informację, nic o tym nie wiedziałam, ale widocznie te zdjęcia były tylko przez chwilę, teraz są już jakieś inne. U mnie też chłodno się zrobiło i bardzo wilgotno, ale cóż takie są prawa jesieni 🙂 Pozdrawiam cieplutko :-))))

  11. Gratuluję ! zostałaś wyróżniona przez Onet a twoje zdjęcia i przepis znalazły się na pierwszym miejscu.Znowu mnie w dołku ssie, i zazdroszczę,że zajadasz takie pyszności w listopadzie.U nas dzisiaj powiało zimnym wręcz mrożnym powietrzem coś mi sie wydaje,że za pare dni sypnie białym puchem,a wczoraj było jeszcze tak ciepło i słonecznie,oj cieżko się będzie przyzwyczaić do tych grubszych „betów”. Buziaczki Dominiczko posyłam.

  12. U mnie tylko opieńki, mogłabym właściwie też je tak przyrządzić ale ile ich musiałabym przygotować jeśli one maleńkie chociaż młodziutkie i kruchutkie, ledwie oliwka by się na nich zmieściła

    1. U mnie też są opieńki i to całkiem dorodne, przyznam że nigdy ich nie przyrządzałam, podobno w marynacie są super, może kiedyś spróbuję…

  13. Wszystko zjadłam! Ale pycha!!!!!!!!!!!!! Zostawiłam Ci tylko oliwki:)))))) Ja piekę kanie (kapelusze) z cebulką i masełkiem w rękawie do pieczenia.

  14. Tak przyrządzone są z pewnością wspaniałe ale przeciez tez zatraca się ich grzybowy smak. A swoja drogą – kanie w listopadzie ? Po mrozikach ? Muszę sprawdzic u siebie.

    1. Smak kani wyczuwa się w tej wersji znakomicie, jest soczysta i wyraźnie grzybem smakuje :-))) zbierałam je jeszcze przed mrozem, teraz też są, tyle że nie nadają się już do spożycia, bo je po prostu zmroziło.

Skomentuj ~Dominika Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *