ornitologia czasem stosowana

Na głowie czarna czpeczka, białe policzki, brzuszek żółty z czarnym paseczkiem, oliwkowy płaszczyk, szaroniebieskie skrzydła… to dobrze wszystkim znana sikorka bogatka.

Ptaki te mieszkają nie tylko w Europie, ale również w północno-zachodniej Afryce, a nawet w cieplejszych rejonach Azji. Prowadzą osiadły lub częściowo wędrowny tryb życia. Od późnej jesieni, aż do wiosny sikorki bardziej związane są z dokarmiającymi je ludźmi, niż z kompleksami leśnymi. Dlatego zimą często spotkać je można w miastach, w parkach, tam gdzie mogą liczyć na naszą pomoc.., lasy zamieszkują tylko wówczas, jeśli ktoś o nie zadba, karmiąc ziarnem słonecznika, słoniną… Sikorki potrafią się za okazaną pomoc odwdzięczyć, bowiem wiosną i latem jeden ptaszek zjada dziennie ok. 200 owadów, w tym  komarów, much, meszek…

Sikorki są ciekawskie i odważne, latają raczej na krótkich dystansch, po gałęziach zwinnie skaczą, często kręcą gówką i obserwują otoczenie, rzadko wędrują same, wolą przebywać w wesołych hałastrach… ta sikorka poniżej odpoczywa od gwarnego towarzystwa, marząc o wiośnie, ptasich amorach i świeżym latającym pożywieniu…;)

 

 

deser o smaku lata

  

Aksamitna czerwień truskawek łączy się z głębią fioletu jeżyn, bielą jogurtu ozdobiona.

W rześki czerwcowy poranek, na truskawkowym polu, piękne, dojrzałe okazy tych cudnych owoców zebrałam, ile mogłam…to zjadłam, pozostałe zmiksowałam i zamroziłam.

Sierpniowego upalnego popołudnia, w nagrzanym słońcem lesie, dorodne jeżyny cierpliwie zbierałam, ile dałam radę… to zjadłam, pozostałe owoce w całości zamroziłam.

Fragment lata i wspomnień poddany hibernacji…,  w przepastnej zamrażarce został odnaleziony, rozmrożony i… z apetytem skonsumowany.

Lekka kwaskowość owoców miesza się z ich słodyczą. Cukru żadnego dodawać nie trzeba, ewentualnie lody lub śmietankę…, ja pozostanę przy obłoczku jogurtu…

 

 

błękitu skrawek

Luty obiecał, że błękit przyniesie…i proszę jest,

niebo przegląda się w jeziorze…, choć ono nadal lodem skute…

 

…przenigdy nieujarzmiona…

…podmuchy silnego Wiatru w drgania Powietrze wprawiają…

giętkie Brzozy, Sosny, Modrzewie… w mocnych Jego ramionach, wyginiając się tańczą…

Drzewa i Wiatr huczną Muzyką Las napełniają…

kołyszą się wspólnie, razem współgrają…

…w porywach taktów gwałtowniejszych, Panny skrawki swych zimowych kreacji gubią,

na biały dywan szyszki, igły, gałązki spadają…

…pochmurne Niebo wielkie, mokre płatki Śniegu sypie,

wirujące, zakręcone na szaloną scenę leśnego Teatru wpadają…

…zagubione w chmurach Słońce, przez moment odnajduje się, nutką czerwieni Niebo rozświetla…

 

        

 

kim jesteś Człowieku wobec Potęgi Natury…?

 

jeśli węglowodany, to polecam złożone

 

Węglowodany są źródłem energii dla naszego ciała oraz pożywieniem dla mózgu. Dlatego warto, aby dostarczać naszym organizmom paliwa o najwyższej jakości.

Ograniczam więc węglowodany proste czyli przetworzone, pozbawione błonnika, witamin i wartości odżywczych na rzecz węglowodanów złożonych. Białe pieczywo, białą mąkę, biały ryż i biały makaron, a także słodycze, zastępuję tym co zdrowe.

Wybieram węglowodany złożone, które pełne są  składników mineralnych, witamin z grupy B, wapnia, fosforu, żelaza oraz błonnika. Do menu włączam więc nieprzetworzone produkty zbożowe: ciemne pieczywo, kasze, ryż brązowy, dziki lub basmati, makarony razowe lub z pszenicy durum, nasiona dyni i słonecznika, orzechy, płatki owsiane, rośliny strączkowe, warzywa, owoce.

Węglowodany złożone trawione są wolno, długo uwalniają energię, zapewniając nam poczucie sytości na kilka godzin.

Są smaczne i zdrowe, gorąco polecam!!!

 

Luty i Jego kompleksy

Słyszę pukanie do drzwi, biegnę więc, aby je otworzyć, na progu stoi mężczyzna, o trudnym do określenia wieku, chłodnych niebieskich oczach, bladej twarzy, czerwonym od mrozu nosem. Ubrany jest w kożuch, na którym mienią się płatki świeżego śniegu, w skostniałej dłoni ściska czapkę, na butach ma rakiety śnieżne, aby łatwiej mógł brnąć w białych zaspach.

Wydaje mi się znajomy..?

Proponuję, aby wszedł i napił się gorącej herbaty, ale odmawia, prosi, żebym to ja wyszła na zewnątrz. Zorka jest spokojna, więc ja również.

Wychodzę z domu, a on grube płótna materiału przede mną rozpościera, białe, szare i błękitne; na głowę i oczy sypie drobne iskrzące się śnieżynki.

Myślę sobie, że jest miły i zabawny, ale właśnie w tym momencie chmurnie na mnie spogląda, jakby chciał mnie przestraszyć.

Mówi, że przez 4 tygodnie pokręci się po okolicy, że oprócz kożucha ma jeszcze lżejszy płaszcz i kalosze, że nikt go nie lubi, bo podobno jest męczący,  wymienia wady, które ludzie mu wytykają, to że jest szorstki, uszczypliwy, kapryśny, groźny i srogi, często niezdecydowany. Twierdzi, że wszyscy mają go dosyć.

Mówię, że to niemożliwe, że każdy ma przecież w sobie coś dobrego. I nagle olśniewa mnie, wiem już kim on jest, znam go nie od dziś… zaczynam dostrzegać jego pozytywne strony i mówię mu o tym, że mimo pewnej szorstkości bardzo lubią go dzieci  i amatorzy sportów zimowych, miłośnicy gór i zabaw karnawałowych, że można na nim polegać, bo zawsze przychodzi punktualnie, a czasem nawet, tak jak w tym roku, szybko odchodzi, że jego nieprzewidywalność jest tajemnicą, a wszyscy przecież tajemnice lubią odkrywać, no i w końcu, że jego nawiększą zaletą jest to, iż przynosi Nadzieję.

Nadzieję na dłuższe dni, ptaków przyloty, promyków słońca igraszki, nadzieję na rychłe nadejście Wiosny. Jego chłodne oczy robią się cieplejsze, uśmiecha się lekko, obiecuje, że srogość w łagodność przemieni i więcej błękitu przyniesie. Zobaczymy…

Zorki portret biało-czarny

                             

autorką tej pięknej fotorafii jest p.Kasia Konior, która w sierpniu ubiegłego roku spędzała u nas wakacje:)))

 

W życiu Zorki odbyło się kilka rewolucji, jedną z nich była przeprowadzka z miasta na wieś…, wówczas mity o tym, że pies przyzwyczaja się tylko do ludzi, a nie do miejsca, zostały obalone.

Przez cały miesiąc,po zmianie miejsca zamieszkania, Zorka nie zaszczekała ani razu, była smutna, zamyślona i nostalgiczna, najwyraźniej tęskniła za dawnym światem, za psami-sąsiadami, biegającymi w pobliskich przydomowych ogródkach, za ludźmi przechodzącymi wzdłuż płotu, za odgłosami miasta…

Tu na wsi, a właściwie w lesie musiała uczyć się życia na nowo.

Zanim poczynilśmy ten krok, aby poza miasto wyemigrować, przyjeżdżaliśmy w owo upatrzone przez nas miejsce, prawie codziennie, co Zorka wręcz uwielbiła. Z niecierpliwością oczekiwała przy samochodzie, na kolejną eskapadę.

Jednak czym innym są podróże w najcudowniejsze nawet plenery i powroty do domu, a czym innym życie na całość w odmiennych niż dotychczas, warunkach.

Tu, na wsi docierały do niej zupełnie inne bodźce, których z początku nie zauważała i nie rozumiała, przyzwyczajona do bardziej intensywnych miejskich impulsów.

Z czasem Zorka przyzwyczaiła się do nowego miejsca, nauczyła  rozróżniać  głosy szczekających  w oddali psów, zapachy lasu, zwyczaje leśnej zwierzyny, świergoty ptaków, całą nieznaną krainę najbliższego otoczenia.

Od owej rewolucji minęło przeszło pięć lat, teraz Zorka jest zadowoloną z życia blisko natury, radosną Sunią, a jeśli jedzie ze mną do miasta, to długo nie może tam wytrzymać. Drażni ją pośpiech ludzi i pęd samochodów, hałas, zgiełk, niemiły zapach spalin, brud na trawnikach i chodnikach, agresja mijanych po drodze psów i nieżyczliwość ludzi…

Niesamowite jak człowiek i pies są do siebie podobni…

 

 

taki pejzaż

                                                                                                                                                           

stoliczku nakryj się

  

 

… a na stoliczku w wazie gęsta, rozgrzewająca zupa fasolowa z marchewką i ziemniaczkami domowym zapachem kusi…

… klopsiki cielęce pod pierzynką sosu grzybowo-śmietankowego w piekarniku smaku nabierają, kasza gryczana na patelni powoli się praży, buraczki gotowane intensywnością koloru oczy cieszą, ogórki kiszone ze słoja na talerz sprężyście wyskakują…

… babeczki z kruchego ciasta musem jabłkowym napełnione, cyanamonem obsypane zmysł powonienia przyjemnie drażnią…

 

w niewoli śniegu i lodu

Ubieram sportowy, narciarski strój, czapkę, szal i rękawiczki, zakładam buty, wpinam je w narty, chwytam kije, wołam Zorkę  i ruszam…

Warunki pogodowe dla spełnienia moich turystyczno-rekreacyjnych Przyjemności są sprzyjające, lekki Mróz, Ziemia pokryta kilkunastocentymetrową warstwą  świeżego, lekkiego Śniegu, Wiatr nie wieje, Słońce puszcza oko zza Chmur…

Na leśnej drodze leży nienaruszony ludzką stopą, ani kołem samochodu, a tym bardziej kreską narty, Biały Puch. Zakładam więc ślad i wypatruję tropów Zwierzyny, Zorka z nosem przy Ziemi rozpoznaje ekscytujące dla Niej zapachy Lasu…

Poruszam się na nartach wolno, rozgrzewając mięśnie, narty są długie i cienkie, wiązania umieszczone na czubku butów, pozwalają na swobodny ruch pięty. Przypominam sobie technikę biegu, w tym sezonie biegałam na nartach zaledwie parę razy. Po kilku minutach przyspieszam, choć w dalszym ciągu poruszam się techniką bardzo dowolną;) Staram się utrzymywać równy rytm i równowagę. Czuję jak w wysiłek ten zaangażowane są wszystkie partie mięśni.

Bieg sprawia mi niesamowitą Przyjemność i daje ogromne poczucie Wolności, mam wrażenie, że narty niosą mnie same…

Mijam uginające się od ciężaru Śniegu Drzewa, dostrzegam białe lustra przemieszczających się ciuchutko Saren, słyszę odgłosy przelaujących nad Lasem Ptaków…

Przystaję patrząc na otulone ze wszystkich stron Sosnowym Lasem, pokryte Lodem Jezioro, oddycham głęboko, wczuwam się w Ciszę Lasu i tymczasową Niewolę Białego Jeziora…