papryka smakiem faszerowana

         

            

Teraz zimą brakuje mi kolorów, tych za oknem i tych na talerzu, dlatego też przyrządzę kolację nasyconą kolorem i smakiem… Paprykę faszerowaną… Czym można nadziać przekrojoną wzłuż paprykę? Możliwości jest wiele… bryndzą, twarogiem, kurczakiem, tuńczykiem, sałatką.. można zapiec paprykowe łódeczki lub po prostu schrupać surowe. Dziś zdecyduję się na prostą pastę z makreli, która posłuży jako farsz do kolorowych paprykowych pucharków.

Wędzoną makrelę obieram z ości, dodaję pokrojone gotowane jajka na twardo, ogóreki kiszone, cebulkę dymkę, gęsty naturalny jogurt, łyżkę majonezu, odrobinę soli, pieprzu,mielonej słodkiej i ostrej papryki, szczypiorek.  Wszystko razem mieszam w miseczce, odstawiam do lodówki. Po 2 godzinach nadziewam farszem paprykę, dekoruję, jest gotowa do radosnego jej pałaszowania…

Papryka zwiera dużo witaminy C, karotenu, żelaza, magnezu.. i mało kalorii, w połączeniu z makrelą niezłą porcję kwasów tłuszczowych omega 3,  doskonałe białko w postaci jajka, wapń zawarty w naturalnym jogurcie i ogórkach kiszonych, no i kulinarny grzeszek w postaci łyżki majonezu…

 

 

leśne zwierzęta mojego Siedliska

 

zdjęcie robiłam 17 grudnia 2010

 

Sarny, dziki, lisy i zające to zdecydowanie najczęściej odwiedzający mnie przyjaciele;)  Mieszkają wszyscy tuż za rogiem, znam ich obyczaje, wąskie, leśne ścieżki, które codziennie przemierzają, skrzętnie ukrywane ostoje, jamy i kryjówki.

Sarny teraz zimą poruszają się całymi grupami, przechadzają  wzdłuż Siedliska, zatrzymują i ciekawie przyglądają, małe  sarenki i koziołki podchodzą pod bramę…

Dziki bardzo wcześnie rano, kiedy jeszcze jest ciemno,   wychodzą z młodymi z lasu na pola, w poszukiwaniu pożywienia, a na samotnego odyńca natknąć się można spacerując po lesie…, co niedawno mnie się przytrafiło…

Natomiast lisy i zające mieszkają właściwie razem z nami;), teraz zimą rzadziej je widuję, ale wiosną i latem  codziennie. Zające przychodzą na trawkę prze domem poskubać koniczynę, a lisy podchodzą, by pogonić zające…

Na szczęście Zorka jest wielką pacyfistką, goni czasem zwierzynę, ale tylko dlatego, że owa ucieka, a jeśli zdarzy się jej spotkanie tete-a-tete,  na przykład z zającem,  to przyjaźnie merda ogonem  i z nadzieją zaprasza do zabawy, czego zające jednak nie pojmują…  i wtulając głowę w tułów udają, że ich tu nie ma…

 

 

opowieści Zielonego Lasu

 

Sosen jest w Siedlisku zdecydowanie najwięcej, cieszy mnie to bardzo, ponieważ ich długie, wąskie igły, mienią się różnymi odcienami zieleni, przez cały rok. Przybierają też czasem barwy żółtawe, brązowe i rude, co jest zjawiskiem naturalnym, związanym z mijającymi porami roku. Sosny lubią glebę suchą, lekką i piaszczystą, dlatego też czują się tu doskonale:).

Im głębiej idę w las, tym sosnowe bory stają się gęstsze i bardziej tajemnicze. Mieszają się też z innymi gatunkami drzew, ze świerkami, brzozami, dębami, grabami…

Najbardziej lubię spacery po nagrzanych słońcem, pachnących żywicą lasach, teraz las jest bardziej ponury, lecz również pełen uroku. Mruga do mnie unoszącą się mgiełką, wabi mrokiem, bajki opowiada…

Wierzenia ludności z dawnych, dawnych lat mówiły o tym, że drzewa są  łącznikiem między sferami Kosmosu, między Niebem,  a Ziemią. Wystarczy w lesie bardzo,  bardzo mocno wsłuchać się w jego ciszę, aby usłyszeć to co chce nam przekazać. Zamykam więc oczy i słucham… 

Wśród szumu drzew, wyławiam słowa…  „w sośnie mieszka Dobry Duch”… i jeszcze to…., ale to już tylko dla mnie…:)

 

  

Kicia w poszukiwaniu „Dobrego Duszka”

w objęciach Morfeusza

Za styczniowym  oknem listopad  straszy deszczem, pluchą i mgłą…   Kocięta znalazły najlepsze w tej sytuacji rozwiązanie, śpią smacznie na kanapie, niewiadomo już gdzie jedno się kończy, a drugie zaczyna…

        

 

karnawałowe inklinacje

                                                 

 

…skarpeta Mikołajkowa jeszcze na kominie dynda, dekoracje świąteczne nadal stoją, choinka rozświetlona lampkami wciąż pięknie się prezentuje, pomarańcze i mandarynki goździkami przyozdobione aromatycznie pachną…

…Randy Crawford śpiewa niepowtarzalnym głosem, ogień w kominku płonie, baloniki pod sufitem tańczą…

…zapalam świece, na stół stawiam zmrożonego szmpana, drzwi otwieram… by powitać zwolenników sielskich zabaw karnawałowych…

 

likopen potrzebny od zaraz

Uwielbiam pomidory w każdej postaci, najbardziej te dojrzewające w pełnym słońcu. Teraz są one niedostępne, więc ratuję się przecierem pomidorowym, pomidorami w puszce, suszonymi, sokiem i pomidorkami koktailowymi, te ostatnie jednak pełnią bardziej funkcję ozdobną, niż odżywczą czy smakową.

 

Wnioskuję, że mój organizm domaga się potasu, żelaza, witaminy A,C…. no i oczywiście likopenu;), ponieważ nie mogę się opanować i łyżeczką pałaszuję przecier. Wyjadam ze słoika połowę  jego zawartości…, a gotować mam przecież krem pomidorowy. Banalnie? Chyba tak, ale banały bywają bardzo smaczne.

 

Na kuchence w garnku bulgoce już nieśmiało wywar z warzyw i piersi kurczaka; pokrojona marchewka, seler, pietrucha, por, cebula, przyprawy.

Bulion jest już gotowy, wyjmuję filet z kurczaka – zjedzą go moje pupile, a warzywa miksuję wraz z pokrojonymi pomidorami z puszki, dodaję jeszcze kilka łyżeczek przecieru, aby smak był bardziej intensywny.

 

Nalewam krem na talerz, dekoruję „kleksem jogurtowym”, a talerz sąsiedni śmietanką, obsypuję zieleniną  i … zabierm się do jedzenia.

 

Paradoksalnie, likopenu na jednym talerzu jest o wiele więcej, niż w kliku kilogramach świeżych pomidorów.

                                             

                                                

Stan Przywróconej Równowagi

Wczoraj po południu, Goście nasyciwszy swoje Oczy Pięknem Krajobrazu, Dusze napełniwszy Ciszą i Spokojem, rozjechali się do swych Domów.

Powrócą tu jeszcze nie raz Myślami, a fizycznie, wraz z Nową Porą Roku. Równowaga, krórą gdzieś w Chaosie Dni zagubili, została Im, zapewne chwilowo tylko, Przywrócona.

 

Tymczasem do Sumówka powróciła Zima, w delikatnej, koronkowej Szacie, lecz do tej zwiewnej Kreacji, włożyła ciężkie, siermiężne Chodaki.

 

Idziemy z Zorką na Przechadzkę. Dziś robimy „pętlę” na obrzeżach wsi i lasu. Dzierżę w dłoniach kije do nordic walking, co stanowi słuszną podporę na tym Lodowisku, choć w zasadzie bardziej przydałyby się teraz łyżwy.

Dzielnie maszerujemy po lodowej tafli, Zorka świetnie daje sobie radę, wiadomo 4 Łapy! Natomiast ja podpieram się wręcz kijami, aby się nie przewrócić.

 

Utrzymuję jednak Równowagę, nie tylko na tej Drodze, ale także na Zupełnie Innej. Stan Przywróconej Rónowagi w mojej Duszy trwa, ale czy utrzyma się tu na Zawsze..?

 

kuchnia bardzo osobista

                 

 

Dziś na obiad przychodzi 6-osobowa ekipa z Dużego Domku:). Przygotowuję zupę grzybową z prawdziwków i podgrzybków, które zebrałam i ususzyłam jesienią. Bazę zupy stanowi bulion mięsno-warzywny, kwintesencję grzyby, a dodatkiem jest śmietana i zielona pietruszka. Już pięknie pachnie lasem i grzybami w całym domu:)

 

Na danie drugie zaserwuję zawijasy z piersi kurczaka, przyprawione bazlią, octem balsamicznym, świeżym imbirem i odrobiną czosnku, nadziewane suszonymi pomidorami i serem feta. Podam je z pieczonymi ziemiaczkami oraz sałatką z lodowej sałaty, żółtej i czerwonej papryki, pomidorków koktailowych, oliwek czarnych i zielonych, w towrzystwie dyni i cukini, delikatnie skąpanych w sosie vinegre…posypanych ziołami prowansalskimi…

 

Deser stanowić będzie ciasto pleśniakiem zwane, w wersji z rabarbarem i wisienką oraz kawa.

 

Kolacji już jeść nie będę…chyba;)

 

 

Miluś Milusiński

Rudy  Miluś  jest  ulubionym  bratem Małej Kici,  ma  7 miesięcy, biało-rudą karnację, pręgowany ogon, bursztynowe, przenikliwe oczy, długie, zakręcone wąsiska i… całkiem spory  bagaż kocięcych doświadczeń;

Jest zawadiaką i łobuziakiem, obdażonym jednak dużym wdziękiem i urokiem osobistym.

 

Miluś, oprócz zabaw towarzyskich z Zorką i Kicią, ma dwie pasje. Pierwszą jest drzemka, wylegiwanie się na kanapie, spanie, przeciąganie się , ziewanie…, drugą natomiast …polowanie.  Jest on bardzo sprawnym łowcą, potrafi godzinami, nawet na śniegu i mrozie, czekać przed norą ryjówki, by w rezultacie ją upolować, trzymając w pyszczku dumnie przez podwórko przedefiladować i owo trofeum rzucić u mych stóp. Czego oczywiście nie popieram… Instynkt ten jednak jest u Milusia mocno rozwinięty i trudno go poskromić.

 

Kiedy siedzę na fotelu przy komputerze, kocurek  często ociera się o moje nogi,  krąży wokół z podniesionym ogonem, po czym wskakuje mi na kolana, składa kocie pocałunki – czołem o moje czoło, noskiem o mój nos, mrucząc przy tym intensywnie.

W końcu zadowolony zwija się w kłębek na podłodze i zasypia jak Zorka, którą w ten sposób naśladuje.

I tak na kolanach śpi wtulona Kicia, a  Miluś i Zorka drzemią przy mnie na podłodze. Wiecie jakie to trudne żeby teraz wstać i zrobić sobie herbatę???