Po kilku dniach osnutych gęstą nieprzyjazną mgłą, dniach smaganych porywistym, zimnym wiatrem… powoli… zza granatowych chmur wynurza się upragnione słońce. Świat od razu, mimo wielu przeciwności losu, piękniejszym i lepszym się wydaje… Z optymizmem i nadzieją w sercu snuję się po lesie, a intrygująca, wszędobylska, jesienna mgiełka snuje się wraz ze mną, wśród drzew, krzewów i zeschniętych liści. Poszukuję ostatnich rozświetlonych słońcem listopadowych akcentów…
…
…
…
…
…
…