… siedzę sobie na werandzie, piję herbatę z miodem i cytryną, czytam książkę o „Kocie, który lubił Brahmsa”, wygrzewam się w promieniach jesiennego słońca…
… i nagle rozpoczyna się spektakl…
…dzwonią niczym delikatne dzwoneczki, tańczą niczym srebrne igiełki, spadają z nieba.. w różnym tempie, raz z impetem, po chwili snują się tylko mieniąc i połyskując na zielono-bursztynowym tle… a wszystko to przy akompaniamencie skrzypiec, deszczu i wiolonczeli…
…koncert podwójny…
…natura maluje najpiękniejsze obrazy…
Nowa notka na http://martynaem.blog.onet.pl – blog dla dziewczyn kochających modę! – zapraszam do czytania i komentowania ! 😉
Dziękuję, zajrzę, choć obawiam się, że to nie dla mnie.. ja raczej styl, swój własny preferuję…
Pięknie maluje ta Natura 🙂 Artystka z niej 🙂
artystyczna dusza natury :-))) Egretto!
U Ciebie Dominko jak zawsze odpocząć można. A my dziś mieliśmy wszystkie pory roku i słonce gorące i grad:)
A u mnie słońce i deszcz, a może niteczki deszczu…?
Kochana! cudnie tak usiąść na werandzie zapomnieć, zadumać się w ciszy, popatrzeć sam na sam w” oczy ” przemijającego każdego poranka,dnia i snuć wspomnienia,w ciszy …. i marzyć,marzyć bez końca. Takich marzeń wspomnień z zamkniętymi oczętami Dominiczko,życzę porzez cały czas,Nic piękniejszego jak wspomnienia i popwroty…_:))) Marz Kochana a anioły niech Cię przenoszą w najpiekniejsze zakątki naszego kraju,…. Serce zostawiam w Siedlisku…….
Dominisiu, sorki z literówki, ale moje oczęta już starcze pomimo sztucznych „patrzałek” nigdy nie sprawdzam swojej pisownini interpunkcji…, szczególnie wieczorem. Sorki. Kiedyś usłyszałam,że szczęśliwi ludzie nie dbają o wygląd i szczegóły… tak jak Chopin o fryzurę….-:))
Alutko kochana, Twoja pisownia i interpunkcja jest nienaganna, a co do ubioru i fryzury to powiedziałaś rzecz niesamowitą, wręcz kapitalną, nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale rzeczywiście … szczęśliwi o ubiór i fryzurę to nie dbają… Buziaki przesyłam :-)))
Alutko, marzę, marzę sobie, oczy zamykam, cuda gloryfikuję…. a deszcz dzwoni jesienny…
Twój deszcz jest wesoły, całkiem inny niż ten z wiersza. Pięknie zdjęcia, jak obrazy impresjonistów. U nas dzisiaj widowiskowe były chmury aż żałowałam że nie miałam pod ręką aparatu.
Dokładnie Ewo, deszcz z wiersza L. Staffa jest smutny i przygnębiający, ten mój dzisiejszy był wesoły i figlarny.. Obrazy impresjonistów uwielbiam i aż zdziwiłam się, że takie właśnie dzisiaj obrazy impresjonistyczne uchwycił mój aparat, ale natura cuda niesie…
Romantyzm, romantyzm, romantyzm. A jeszcze tak niedawno potrafiłam biegać między kroplami deszczu.
Jak to… niedawno potrafiłam… a dzisiaj co…????
A u mnie dzisiaj Dominiko (oczywiście w domu), jakby pełnia gorącego lata była. Kaloryfery grzeją, słoneczko świeci jak szalone, że trzeba okna przed nim zasłaniać, okna na oścież otwarte. Ale gdy na dwór wyszłam, to już tak letnio nie było. Wiatr i ziąb jak zimą, tylko mrozu brakuje.Jednak słońce potrafi cuda zdziałać.A Twoje zdjęcia piękne i mimo, że deszcz fotografowałaś, powiało optymizmem. :)))Pozdrawiam Cię miło. :)))
Rozyno, bo ten deszcz był niezwykle optymistyczny, podświetlony słońcem… taki wesoły i filuterny, wprawił mnie w dobry humor choć zazwyczaj przed nim uciekam. Taka piękna jesień tego roku… Pozdrawiam Rozynko serdecznie :-)))
i za to lubie Was wszystkich… kto „normalny” zachwyca się deszczem???
hi hi, sporo jest takich wariatów :-)))
Oj, bywa, że go lubię, np podziwiając go w ciepełku za oknem, nawet go słuchać. Jednak, gdy muszę maszerować w tęgiej ulewie bez końca i końca, to mi wcale nie do lubienia…. Pięknie go uchwyciłaś, Dominiko.
Pewnie, że tak, a ten wczorajszy deszczyk tak mi się spodobał, bo pod dachem sobie siedziałam, a do tego słońce świeciło… Buziaki!
U mnie dzisiaj pięknie świeciło słoneczko, byłam na wycieczce. Milutkiego wieczorku Ci życzę, Dominiko i cudnego tygodnia:)
Witaj, ja już w czapce i rękawiczkach na spacery chadzam, słońce pięknie świeci, ale chłód niestety już da się odczuć. Na wycieczce byłaś… powiadasz… już biegnę zobaczyć :-))))
Deszcz, jak widać to na Twoich zdjęciach Dominiko, też potrafi być piękny…Lubię obserwować deszcz, stojąc na werandzie…natura potrafi tworzyć dla nas niezwykłe spektakle…:))) Pozdrawiam serdecznie i życzę bardzo przyjemnego weekendu i kolejnych tak pięknych zdjęć…choć może tym razem…jak nie pada:))) Buziaki:-)
Wszystko zależy od okoliczności towarzysząco – sprzyjających owemu deszczykowi .. światło, słońce lub jego brak, temperatura, parasol….. Cieszę się, że jesteś genevieve kochana!
Jak wspaniale uchwyciłaś deszcz ! Wspaniale ! Czytałam cały cykl o tym kocie, bardzo zabawne, kryminalne historyjki.
To ten deszcz był fantastyczny, a ja go tylko sfotografowałam. Literatura „o kocie” lekka i przyjemna, z przymrużeniem oka…. Cały stosik o kocie przede mną… Moja sąsiadka jest tak miła i często podrzuca mi różne literackie rozmaitości :-)))
To polecam Ci kryminały Agaty Christie – 70 sztuk. Będziesz miała wspaniałą rozrywke przez całą zimę :-)))
Czytałam, co prawda nie wszystkie… może masz rację..? muszę do nich powrócić 🙂
U Ciebie nawet jesienny deszcz dzwoni radośnie. K.Prońko zaśpiewałaby :” Jesteś lekiem na całe zło”
Oj, dzwonił radośnie, a krople były długie jak srebrne niteczki :-)))
Dominiko, pięknie uchwyciłaś ten deszcz, jesienne kolory w deszczu:)Ja mam zamiar zabrać się za czytanie „Nocy i dni” Oglądam teraz w telewizji serial i ….zakochałam się w Bogumile, który był wspaniałym człowiekiem i tak kochającym mężem. Od lat mam tą książkę, jeszcze z czasów gdy tak trudno było zdobyć cokolwiek.Pozdrawiam Cię słonecznie i życzę dobrego tygodnia:)
To piękna powieść, film widziałam kilka razy i zawsze mnie zachwyca, odkrywam coś nowego, wątki, rys charakterologiczny bohaterów.. A Basia nie doceniała Bogumiła, żyła niespełnioną miłością, mając u boku tak kochającego człowieka. Pozdrawiam i miłej lektury życzę :-)))
Dominiko, dzięki Tobie każda kropla deszczu ożywa w tych impresjonistycznych kadrach, ulotności chwili, krótkiego żywota każdej kropli, ale z jakąż wrażliwością przez Ciebie uchwyconego. Dzięki Tobie ten deszcz jest drżeniem piękna. Uściski najserdeczniejsze :)))
Małgosiu, pięknie to cudowne zjawisko zinterpretowałaś… dziękuję!taki deszcz właśnie kocham najbardziej, tak samo jak impresjonistów..:-)serdecznie Cię pozdrawiam 🙂
Genialne fotki. MI się nigdy nie udało tak sfotografować deszczu!
Miałam szczęście, bo słońce krople podświetliło…
A tęcza była? Powinna być, gdy deszcz w słońcu pada.
No właśnie wiem, ale nie widziałam tęczy, może była bardzo nisko i drzewa ją zasłoniły… a że byłam trochę chora, to nie pobiegłam jej szukać.
WitajI deszcz potrzebny jesienią, mogłam wreszcie iść do ogródka, przesadzić, obiecane kwiaty rozdać :)Miłego tygodnia życzę 🙂
Witaj, deszcz jest potrzeby, pewnie, oby w umiarkowanych ilościach 😉 pozdrawiam 🙂
Piękna mamy wiosnę tej jesieni, nawet gwałtowne burze w słońcu, z tęczą na zgodę, deszcz jak igiełki lub jak kulki, szron jak śnieg – do wyboru – a wszystko zachwyca chociaż mnie nie zawsze się udaje mieć przy sobie aparat
Jesień piękna wyjątkowo jest tego roku, a aparat taki w soczewce oka by się przydał… hi hi, mrugnięcie i już zdjęcie gotowe 😉
Te zdjęcia u Ciebie jak oglądam, to cud-miód:) W życiu takich nie widziałam. Powinnaś jakąś wystawę zrobić? Myślałaś o tym?
Myślałam sobie, że może wybiorę niektóre zdjęcia, powiększę i powieszę w Domkach, o wystawie… nie nie myślałam…
To pomyśl, Twoje zdjęcia są piękne… Może najpierw w necie?
Pomyślę….;-)