Tatry-Pojezierze Brodnickie

 

…ostatnie tęskne spojrzenie na tatrzańskie szczyty, ostatnia pożywna czarka kwaśnicy pałaszowana w schronisku na góskim szlaku, ostatni łyk zimnej wody zaczerpnięty z wartko płynącego potoku, w doliny urok spojrzenie ostatnie… tego roku, rzecz jasna…

 … do domu wracać pora…

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

…wyjeżdżałam z siedliska ponad tydzień temu, latem, a powróciłam jesienią, jakże piękną, ciepłą, słoneczną, kolorową…

 

 

 

42 Replies to “Tatry-Pojezierze Brodnickie”

  1. Kochana, najbardziej się cieszę,że wrociłaś szczęśliwie i szczęśliwa… pełna wspomnień,radości i niech to zafascynowanie górami pozostanie aż do następnego odwiedzeniania naszych Taty HEJ !!!Fotki super….-:)))Moc serdeczności ,macham wieczorowo,buziolki przesyłam.

  2. Dominiko, takie znajome są dla mnie te widoki. To chyba Tatry, a ta kamienna budowla to schronisko na Kasprowym ? Może się mylę, bo byłam tam bardzo dawno temu.Dobrze, że wróciłaś w doliny do swojego bezpiecznego siedliska. :)))Dobrej jesieni Dominiko. :)))

    1. Tak Rozyno to Tatry, nasze piękne… a ten kamienny budynek to schronisko na Hali Chochołowskiej. Masz rację w mojej leśnej dolinie najbezpieczniej, chyba 😉 Buziaczków moc dla Ciebie :-)))

  3. Piękne te nasze góry…zawsze, kiedy stamtąd wyjeżdżam, chciałabym zabrać ze sobą jeden taki widok…chociażby Giewontu, który niezmiennie urzeka mnie swoim majestatem…Ale przecież nasze nizinne krajobrazy też są bardzo urokliwe…:))) Ściskam Cię mocno Dominiko i życzę jeszcze wielu ciepłych, słonecznych dni:-)

    1. Każda kraina swój niezapomniany charakter i urok posiada. Góry uwielbiam, ale tak na dłużej to jednak nie zdecydowałabym się tam zakotwiczyć. Lubię po nich wędrować… i do domu, na niziny lekko pagórkowate powracać :-))) Ściskam mocno Genevive :-)))

      1. Jeszcze trochę tej zieleni zostało… ale w sumie jesień w tym roku i tak późno nam się objawiła..

  4. ach, usiąść sobie na gór szczycie, w oderwaniu do spraw przyziemnych i nabrać dystansu do tego co pod nogami… piękna jesień

    1. Och, tak Małgosiu, dystans łatwo jest złapać właśnie w takich warunkach, pięknych, majestatycznych, słonecznych, daleko od spraw codziennych…. Ja tak śnię już dość długo.. nie tylko w górach 😉 Pozdrawiam serdecznie Małgosiu 🙂

  5. Trafiłam na Twój blog niby przypadkiem i bardzo się z tego cieszę,że trafiłam, bo trafiłam jednocześnie na Giewont i w okolice.Cieplej się zrobiło na uśmiech wspomnień i jakoś poczułam się lepiej.Jeszcze tylko mam zamiar zobaczyć jakiegoś uroczego kotka, bo polityka mocno nadwyrężyła mój spokój i poczucia estetyczne.Pozdrawiam serdecznie.

    1. Witaj Dobrochno, bardzo się cieszę że do mnie trafiłaś. Zazwyczaj swój najbliższy zakątek ziemi przedstawiam, ale Ty załapałaś się na dalszą, górską wyprawę 😉 Kotki i psinki także i dla mnie są bliższe, stokroć! niż polityka, niemniej jednak POzdrawiam serdecznie 🙂 Jeśli posiadasz adres w blogowym świecie, to poproszę o niego :-)))

  6. Tym razem troche z zazdrości wpadłam wczoraj do grodu Kraka no i dobrze, bo za tydzień koniec wystawy „Skarby Korony Hiszpańskiej” a ponadto najwyzszy czas było stare mury pod Rynkiem odkryte zobaczyć. Polecam małym i dużym, bo przeszłość tego grodu w sposób iście ciekawy przedstawiony. Cieszy mnie jednak fakt, że ” kaczka” chwyta jesień w Sumówku a ja swe wnętrze będę mogła delektować tym, co w kadrze zostanie utrwalone.

    1. Muzeum Narodowe w Krakowie i wystawę hiszpańską oraz podziemia Sukiennic widziałam i podziwiałam :-))) Super, byłam tam gdzie i Ty! Tatry piękne, a kaczka taka sobie moja… siedliskowa. Buziaczki przesyłam :-)))

  7. No i popatrz, góry piękne, monumentalne i budzące respekt ale takich kolorków nie mają. Narazie. Jest sprawiedliwość na tym świecie!

  8. Cóż napisać? To samo co inni- piękne góry, i zdjęcia piękne. Szkoda, że już w tym roku już tam nie będę, choć nie wiem, czy do końca tak szkoda, bo po wędrówkach w Tatrach tydzień w domu dochodziłam do siebie:) Mam nadzieję, że tak nie namęczyłaś się, jak ja::) Pozdrawiam:)

    1. Witaj Ellu, choć jestem zaprawiona w wędrówkach… to jednak po płaskim, dlatego już po pierwszej intensywnej wspinaczce… i zejściu ze Świnicy na sam dół, nogi trzęsły mi się jak galareta. Przez cały wyjazd mnie bolały, teraz już nie.. wię znowu po płaskim wędruję :-)))Pozdrawiam

Skomentuj ~domowa kurka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *