Przepiękna gra światła, złotych promieni wśród drzew, lśniących liści i bieli sukienek na drzewach. Jakież pole do malarskich poczynań. A mnie się od razu kojarzy z Iwaszkiewiczowską „Brzeziną”. Dziękuję :)))
Jakby specjalnie dla mnie te zdjęcia. Widzisz – to właśnie nazywam cieniem brzozy, ten blask sączący się przez liscie . Aż oczy bolą od blasku. A to przecież kojący cień brzozy:) dziękuję.
I ja znam takie lasy i snuję się po nich jak Ty ze swoim aparatem. Musze zainwestować i kupić aparat fotograficzny, bo zazdraszczam bardzo tych zdjęć:) Pozdrawiam:)
Ello, uwielbiam tak się snuć, z całym moim zwierzyńcem, bo wówczas tylko i wyłącznie na snucie się, ów zwierzyniec mi pozwala… i na fotki oczywiście też 🙂
Clisho, kurki zbieram do jajecznicy, kanie podpiekam w piekarniku jak tosty, borowiki suszę, a koźlaki do mięsa duszę… na razie taka opcja funkcjonuje…:-))) a prawdziwe grzybobranie jeszcze przed nami!
Clisho ruszaj do lasu! na pewno znajdziesz niejeden taki okaz! a praca niech sobie zaczeka 😉
Kiedy ja nie znam się na grzybach!!!!! Ja tylko towarzyszę, I jem:))))))
Tak bardzo to ja też się nie znam, zbieram grzyby tzw. bezpieczne, koźlarze, borowiki, podgrzybki, maślaki, kurki, kanie… ich nie sposób pomylić… :-)))
cudnie podświetlony lasek…i ten kozak…mam smak kozakowej zupki z koperkiem na jezyku…mmmmniam…dużo koperku
Przepiękna gra światła, złotych promieni wśród drzew, lśniących liści i bieli sukienek na drzewach. Jakież pole do malarskich poczynań. A mnie się od razu kojarzy z Iwaszkiewiczowską „Brzeziną”. Dziękuję :)))
Małgosiu, również i ja mam takie skojarzenia… z Brzeziną, a słońce pięknie wówczas zachodziło :-)))
Pięknie, romantycznie i smakowicie. Najbardziej podoba mi się brzozowy kotek – to prawie mimikra.
O właśnie Ewo mimikra, to jest właściwe słowo, Kicia siedzi sobie na brzozowej gałęzi i wtapia się się w nią…
Jakby specjalnie dla mnie te zdjęcia. Widzisz – to właśnie nazywam cieniem brzozy, ten blask sączący się przez liscie . Aż oczy bolą od blasku. A to przecież kojący cień brzozy:) dziękuję.
Rut, kiedy te zdjęcia robiłam, myślałam o Twoim „cieniu brzozy” i o „garncu pełnym złota”… tak to się przeplata 🙂
Pięknie go sfotografowałaś, Dominiko !
Dziękuję Aniu, choć wiem przecież, że to fotograficzna amatorka…
I ja znam takie lasy i snuję się po nich jak Ty ze swoim aparatem. Musze zainwestować i kupić aparat fotograficzny, bo zazdraszczam bardzo tych zdjęć:) Pozdrawiam:)
Ello, uwielbiam tak się snuć, z całym moim zwierzyńcem, bo wówczas tylko i wyłącznie na snucie się, ów zwierzyniec mi pozwala… i na fotki oczywiście też 🙂
….. we brzozowym gaju, o zachodzie słońca, w czas indiańskiego lata ….. jest czarownie
Lolu P. jest czarownie, w rzeczy samej, tylko czarodziejki i czarownice po lasku się kręcą…. 🙂
Jak tam cudnie!!!! I ten grzyb! A niedługo na grzyby … na grzyby …, mnie chyba tego roku ta przyjemność ominie, weekendy będę miała zajęte, ech…
Clisho, kurki zbieram do jajecznicy, kanie podpiekam w piekarniku jak tosty, borowiki suszę, a koźlaki do mięsa duszę… na razie taka opcja funkcjonuje…:-))) a prawdziwe grzybobranie jeszcze przed nami!
Ale tym panem w kapeluszu narobiłaś mi smaka!
Clisho ruszaj do lasu! na pewno znajdziesz niejeden taki okaz! a praca niech sobie zaczeka 😉
Kiedy ja nie znam się na grzybach!!!!! Ja tylko towarzyszę, I jem:))))))
Tak bardzo to ja też się nie znam, zbieram grzyby tzw. bezpieczne, koźlarze, borowiki, podgrzybki, maślaki, kurki, kanie… ich nie sposób pomylić… :-)))
cudnie podświetlony lasek…i ten kozak…mam smak kozakowej zupki z koperkiem na jezyku…mmmmniam…dużo koperku
Kurko, i ja takie laski kocham, a duszone kozaki z koperkiem… w śmietanie (szaleństwo!) też!
Dominika! Dziękuję, dziekuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję za tak fantastyczna wycieczkę.
Ależ proszę bardzo! :-))
Piękny spacerek. :))) Te koty to u Was tak często na drzewach rosną? :)))
często 😉 bardzo lubią tak się wspinać :-))))