jak Miluś został dachowcem

Miluś został dachowcem w połowie czerwca.  A było to tak…
W pewnej chwili na dachu tzw. budynku garażowego dostrzegłam wolno poruszający się biało – rudy ogon i postać jakiegoś zwierzęcia. Po chwili okazało się, że owym zwierzęciem jest mój własny kot. Dotychczas zarówno kotka jak i kocurek nie dostały się, o ile mi wiadomo, na jakikolwiek dach… za wysoko.  Co innego wspinać się po drzewach, gdzie można zatopić pazury w jego pień i biegać z góry na dół, bezpiecznie 😉 
Aż tu nagle sytuacja niespotykana, kocurek dumnie po dachu spaceruje…  ale w jaki sposób tam się dostał…??? nie wiadomo.
  
   
 
Miluś prężąc się spaceruje, wnikliwie obserwuje równo ułożone dachówki, mniej równo ułożone deski, niespokojne niebo i niespotykane jak dotąd z dachowej perspektywy widoki… wzdłuż i wszerz dach, niczym świat przemierza….
  
  
  
Po godzinie takiego świata podziwiania zapragnął Miluś jednak łapkę na ziemi postawić, ale jak to zrobić? sprawa nie jest taka prosta jak sobie kotek obliczył.
  
  
Drabinę przystawiłam i wspięłam się prawie na jej szczyt aby kotka ratować, ramiona otworzyłam prosząc aby skoczył… ale na darmo, Miluś miauczał, piszczał i informował mnie, że jednak wlazł za wysoko i nie wie co dalej ma zrobić. Pozostała tylko jedna opcja… podstawić mu auto pod dach….
  
  
  

18 Replies to “jak Miluś został dachowcem”

  1. Ciekawe czy te alpinistyczne wspinaczki to nowa stała pasja pana M. Koty uwielbiają oglądać świat z wysoka więc obawiam się, ze częściej będziesz znajdować małego na jakimś dachu. Moja domowa kotka bardzo często wskakuje na wysokie biblioteki, z których godzinami obserwuje lokalny światek ale z zejściem ma problem albo raczej przyzwyczaiłam ją do tego, że można skorzystać z pleców pani. Przepiękną zieleń masz wokół to i warto na nią spojrzeć szerzej.Pozdrowienia

    1. Witaj Zuziu, jak do tej pory, to był jedyny raz… chyba, że o innych nie wiem. Ja również myślałam, że po tej przygodzie Miluś będzie często dach odwiedzał, ale dał sobie spokój. Kicia w ogóle tej historii nie zaobserwowała, biegała po łąkach, jej nigdy na dachu nie widziała. Kiedyś jak drewno ułożone było w wysoki stos, to zapewne z niego wskoczyła na tę belkę na drzwiami garażu ale zeskoczyła bez problemu na ziemię. Pozdrawiam serdecznie Ciebie i cały Twój zwierzyniec 🙂

  2. Hehehe a to ci dopiero, moje ostatnio też wlazły na dach domu i do dziś nie wiem jakim cudem, tylko z zejściem problemu nie było, jako że okna dachowe były otwarte i tak oto koty wyproszone drzwiami, wróciły przez okno 😀

    1. Myślałam o tym aby wrócił przez okno ale to trójkątne jest oknem uchylnym, a kotek spory hi hi, mógłby utknąć. A przez te dwa malutkie okienka mógłby wskoczyć ale gdyby znajdował się na bece. Nie mogłam mu tego wytłumaczyć. Na szczęście z jednaj strony budynku można podstawić auto. Buziaki!

  3. Piękna fotohistoria, aż kciuki zaciskałam by się udało sprowadzić go bezpiecznie. Ale tak z innej beczki, to cudny macie garaż, myślałam, że to dom.

    1. Krystynko, faktycznie garaż jest ładniejszy od domu 🙂 a na górze są dwa małe letnie pokoiki zwane przez niektórych „wytrzeźwiałką” 😉

  4. A to ci dopiero ciekawski osobnik z tego Milusia …; dobrze ,że akrobistyczny skok zakończył się szczęśliwie :-)) Moc gorących buziaków ślę .

  5. miało być akrobatyczny.Przepraszam,ale to chyba z tego gorąca z myśleniem coś nie tak u mnie.Termometr na zewnatrz wskazuje 43 stopnie , masakra……

    1. Alutko, bardzo interesujące słówko stworzyłaś 🙂 u nas dzisiaj upał trochę zelżał, nie ma nawet 30 st. 😉 Buziaki!

  6. Świetna historia, Dominiko ! Chyba musisz kupic długą drabinę, po której sobie sam zejdzie :-))) ( a może i wejdzie :-))) ). Uściskaj młodego alpinistę !

    1. Właśnie Aniu, ta moja drabina taka bardziej domowa jest, a nie dachowa…. muszę kupić drabinę strażacką 😉 Buziaki!

  7. A to ci przygoda! Tyle emocji…zapewne Milusiowi jeszcze w nocy śniła się jego dachowa eskapada…No i szczęście, że w krytycznym momencie Pani pośpieszyła z pomocą:))) Dominiko, wspaniale uchwyciłaś całą historię…Pozdrawiam najserdeczniej:-)

    1. Genevieve, zarówno Kicia jak i Miluś mają zapewne różne niesamowite przygody… o których ja pojęcia nie mam. Tę jednak dane mi było zaobserwować i masz rację, kotek przeżywał długo te chwile emocji, tulił się do mnie jak nigdy 🙂 Dziękuję kochana i pozdrawiam 🙂

  8. Po prostu koci świat, wciąż kuszący niezdobytymi miejscami 🙂 moja Walentyna, kotka, kiedy była młodziutka uwielbiała wszelkie wspinaczki, do dzisiaj gdyby tylko mogła wskakiwałaby na szafę, ale ona dla niej jednak zbyt wysoka. Uściski Dominiczko!

    1. Oj tak Małgosiu, koci świat najatrakcyjniejszy jest gdy patrzy się na niego z wysoka 🙂 Serdeczności

Skomentuj ~Dominika Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *