…wędruję sobie wakacyjnie po klimatycznych uliczkach Krakowa w piękne słoneczne jesienne dni… przyglądam się zabytkom, podziwiam koniki pracujące w paradnej gali, popijam kawę w ulubionych krakowskich zakątkach…
… przemierzam tatrzańskie bezkresne szlaki, cieszy mnie błękit nieba, niesamowite piękno gór, mgły snujące się między szczytami, kromka razowego chleba… lubię nawet to zmęczenie, które czuję w nogach i plecach po kilku godzinach wędrówki…
…ale… mimo wielu atrakcji i cudów natury… tęsknię do Sumówka… taka już ze mnie kaczka dziwaczka… siedliskowa…