Szlakiem Hobbitów…

 

Niektóre drogi i dukty leśne, wśród gęstwiny istniejących ścieżek mego pobliskiego lasu, mają swoje nazwy, nazwy które im nadałam, aby moi bliscy choć w zarysie wiedzieli dokąd właśnie się udałam, w którym kierunku biegnę, dokąd prowadzą mnie wciąż nieokiełznane stopy , dokąd choć w zarysie,  prowadzi mnie intuicja zobaczenia czegoś niezwykłego lub … zwyczajnego, jak to w lesie i nad jeziorem bywa.. ale dla mnie ten codzienny kontakt z przyrodą i tym, że mogę każdego dnia podziwiać i obserwować cud jej istnienia, jest wciąż zaskakujący i niedowierzam wprost, że mogę tego doświadczać… wszystkie zmysły, nastawione mam na dostrzeganie tego, co niektórym nieważne, zwyczajne i banalne się wydaje… las, pole, jezioro, pień starego drzewa, kwiaty, niebo…

Nazwy, które nadałam… jest więc Stara Droga, Zatoka Łabędzi, Zajęcza Pętla, Szlak Hobbitów… Dzisiaj zmierzam Hobbitowym Szlakiem… piękną drogą przez las do jeziora, dalej wzdłuż jeziora przez pole kwitnących właśnie zawilców na cypel… gdzie woda w jeziorze jest wręcz przezroczysta… a piasek potrafi otulić bose stopy niczym aksamit…