samotność długodystansowca

 

Moja codzienna dawka ruchu dziś polega na biegu… wolnym, samotnym biegu, truchcikiem przez las… Zorka i kotki były wcześniej ze mną na długim spacerze, teraz więc mam czas tylko dla siebie… Lubię biegać sama, w swoim własnym tempie, po miękkim podłożu… sprzyja to koncentracji i medytacji… Najpierw jednak kilka ćwiczeń rozciągających… mięśnie są rozgrzane… ruszam ścieżką wprost do lasu… jest wilgotne, wiosenne popołudnie… drzewa kołyszą się sennie… Pada pierwszy, drobny, upragniony przez przyrodę ciepły deszcz… ziemia i las pachnie świeżością… biegnę kilkanaście minut, zatrzymuję się, wyciszam bijące szybko serce… robię kilka przysiadów, skłonów, wymachów ramion… słucham jak spadające krople deszczu uderzają delikatnie o liście, gałęzie, leśne poszycie… melodyjna, wyciszająca muzyka…  ruszam,  synchronizuję oddech z krokiem biegowym i pracą ramion… przyspieszam, las teraz już biegnie ze mną… wracam drogą wzdłuż brzozowego młodnika… słońce już na dziś zakończyło swoją wędrówkę po niebie… krokusy zamykają swe senne oczy… ja też jestem bardzo zmęczona, ale również zadowolona, to był kolejny piękny dzień…