Wierzba, jest nieodłącznym elementem polskiego, wiejskiego krajobrazu.
Sadzona jest wzdłuż dróg, nad stawami, w dolinach rzek… pobiera bowiem z podłoża bardzo duże ilości wody, sadzona też na bagnach w celu ich osuszenia. Drewno wierzby jest miękkie, dlatego łatwo próchnieje, często ptaki tworzą w nim dziuple… zakładają gniazda w gęstych gałęziach…
Wierzby w mojej okolicy strzegą przejścia do Radosnej Chaty… teraz są jeszcze nagie, jak to na przedwiośniu bywa….
lubię ten piekny element naszego krajobrazu ale podobno jest ich coraz mniej..)
też je lubię, w mojej okolicy jest ich sporo… ale wszystkie stare, rosochate… młodych już się tyle nie sadzi… pozdrawiam
te przy naszych drogach są juz bardzo stare i niestety w większości zaniedbane – takie wierzby są bardzo kruche, trzeba je przycinać; przy naszym bagienku też są takie, ale jeszcze dość młode, chcemy je zacząć ciąć – więc pewnie za jakieś kilkanaście czy kilkadziesiąt lat … 🙂 będą mialy takie piękne, gęste czupryny 🙂 podobno dudki bardzo lubią gnieździć się w takich galęziach, a trochę ich u nas jest – mają chyba gniazda w krzakach wierzbowych :-)pozdrawiam serdecznie
Witaj Madziu, faktycznie u Ciebie jest trochę młodych drzewek wierzbowych, przy Twojej wprawnej ręce ogrodniczej na pewną wyrosna z nich piękne drzewa… z gęstymi czuprynami..
lubię wierzby, zwłaszcza te w których mieszkaja diabły…mam album E.Hartwiga „wierzby”…bardzo lubię go przegladać…
faktycznie u mnie diałeł mówi dobranoc… może mieszka sobie w takiej wierzbie… 😉
Dziękuję Dominiko za te informacje na temat wierzby…przyznam się, że nic nie wiedziałam na ich temat, poza tym, że bardzo lubię ich widok w polskim krajobrazie…Mam taki swój ulubiony rządek wierzb, które zawsze podziwiam, jadąc do miasta….Nie wiem dlaczego, ale kojarzą mi się one z muzyką Chopina…Pozdrowienia i buziaki:)))
Witaj genevieve, a także je lubię.. ich oryginalne kształty i czasem pewną demoniczność… pozdrawiam serdecznie
Piękne i niezbedne w kompozycji polskiej wsi :)Pozdrawiam pięknie.
dokładnie Morgano, dla mnie są symbolem polskiej wsi, niejednokrotnie utrwalanym na płótnie…
Dominiko, wcześniej się nie zastanawiałam nad ulubionymi miejscami wierzby i gdy przeczytałam Twój wpis od razu przywołałam w pamięci miejsca z wierzbami, które znam i faktycznie rosną blisko wody:)Pozdrawiam i miłego weekendu życzę:)
masz rację Marysiu ich korzenie a nawet pnie często skąpane są w wodzie czy bagienku… a one są z tego zadowolone… również serdeczności weekendowych :-)))
Dziękuję Dominiko i pozdrawiam:) Zawsze bardzo lubiłam patrzeć na wierzby, mają w sobie tyle uroku:)
ja również…dziękuję :-)))) pięknych, wiosennych dni życzę :-)))
Dziękuję:) Tobie również życzę pięknych, wiosennych dni:)
:-)))
ludzie wierzyli kiedyś, ze a takich wierzbach mieszkają małe psotne diabliki. I z takimi diablikami mi sie one kojarzą. No i z Szopenem oczywiście:)
tak dokładnie wszyscy mamy podobne skojarzenia.. :-))) diabły, diabliki, chochliki i Chopen… pozdrawiam Rut serdecznie
Komentarz przekorny:Wiem, najlepsze bo polskie a te mazowieckie to Chopin i Polska. Ale ja znam dwie takie wierzby „po trwałej” mandżurskie albo jakoś tam. Pojedyncze na prawie pustej działce. Kilkuletnie. Jedna miodowopomarańczowa druga olikowozielona. Wyglądają cudnie. Czarownie. Jak rzeźby. Ich rosochatość egzotyczna i porywająca.Ale na swojej wolę białe i polskie. Ciekawe dlaczego?
te mandżurskie też są piękne… będzie kiedyś i o nich… a dlaczego wolisz polskie?…. ja też wolę koty niż tygrysy, jabłka niż granaty, miód niż syrop klonowy… takie to już z nas patriotki…:-)
Polskie na co dzień a egzotyczne od wielkiego dzwonu bo święta też polskie czyli najczarowniejsze.
święte słowa :-)))
Dominiko, takie wierzby gołe bez liści budzą we mnie lekki niepokój, bo czy to wiadomo, co może kryć się w tym okazałym pniu z otworem nie wiadomego pochodzenia ? Może jakiś stworek-potworek tam mieszka ? :))) Jak już liście się rozwiną wtedy taka wierzba bardzo romantyczną się wyda i chętnie pod nią człowiek się schroni i nawet bez żadnej obawy do dziupli zajrzy … Pozdrawiam Cię Dominiko. :)))
masz rację Rozyno, takie bezlistne wierzby są trochę smutne, trochę demoniczne… ale mały potworek jeszcze nikomu nie zaszkodził ;-)))
Witaj Dominiko, zdjęcie drugie niesamowite …Kocham wierzby od dzieciństwa.Teraz mam na wjeździe do mazurskiej jo-landii 4 wierzby strażniczki. Cudne. Trzeba będzie je przyciąć, ale aż się boję. Póki co walczyliśmy z przycinaniem sadu …Jeśli masz jakąś wiedzę o przycinaniu wierzby – kiedy i jak – będę wdzięczna.Klimatycznie u Ciebie, sympatycznie, smacznie i pozwoliłam się na troszkę rozgościć.Ściskam
Jolu, dopiero po 4 miesiącach odkryłam Twój wpis, przepraszam, nie wiem jak to się stało 🙁 Wierzbę można pewnie dowolnie formować i przycinać jej gałęzie, one i tak za jakiś czas nawet z całkiem ogolonego pnia odrosną… Chyba nie pomogłam zbyt wiele, pozdrawiam serdecznie:-)))