Z wielką radością i niesforną przyjemnością, mimo chimerycznej lipcowej aury, z nieposkromioną atencją buszuję sobie po kwitnących kolorem łąkach, dojrzewającym zbożem polach, bezkresnym oceanie wolności, nasyconym kroplami deszczu i galopującymi cumulsami niebie… buszuję sobie…
Podpatruję i słucham(!) jak rośnie i dojrzewa zboże, złoci i srebrzy się pszenica, przeciąga i wygląda słońca żyto, pręży owies … buszuję sobie…
I nie jest ważne ile stopni wskazuje obecnie słupek rtęci, pada czy też nie pada mi na głowę niepokorna kropla nieuchronnej melancholii… buszuję sobie..
Ważne jest, że oddycham tym właśnie nasyconym świeżością powietrzem, spoglądam w niczym nie ograniczoną przestrzeń łanów zbóż, chłonę ten niesamowity w swej prostocie krajobraz, podziwiam magię tego miejsca…
buszuję sobie…
Zatęskniłam i ja za buszowaniem, zwłaszcza po obejrzeniu tych pięknych zdjęć. Pierwsze urzekło mnie przestrzenią.
Buszowanie jest niezwykle przyjemnym zajęciem, polecam 🙂
Widzę, że nie sama buszujesz, płowa łagodność również. Zdjęcia urocze wszystkie ale mnie szczególnie zachwyciło ostatnie, tak bardzo, że proszę o pozwolenie na skopiowanie, do swojego prywatnego, skrytego podglądania gdy na świecie tylko biała zima.
Płowa łagodność nabrała ochoty na spacer w zbożu, porzuciła więc swoją łąkę i buszowałyśmy sobie razem 🙂 Oczywiście Lolu ciesz swoje oczy owym zdjęciem :-)))
No i jeśli nie masz alegrii to tak trzymaj.To najpiekniejszy okres lata, a foty cudne.Pozdrawiam
nie, nie alergii nie mam, na szczęście!
Oj znam to buszowanie….Przyznam,że w samej piżamie prosto z łóżka wybuszowałam sobie między sosny i dalej na piękną łąkę i nad staw, a tam żabki zielone na słoneczku się wygrzewały,podeszłam bliżej,a one jak na komendę do wody wskoczyły:)Dookoła cisza…Cudownie było:)Pozdrawiam Pani Dominiko!
Widziałam o świcie, nad stawem takie śliczne dwie rusałki… teraz wyjaśniło się, kim one były 😉 A żaby oglądam codziennie z całą moją zwierzęcą ekipą… Mówmy sobie na Ty, Pani Karolino…?
super klimatycznie, chyba zmienię zawód na buszującego …może rolnik? 🙂
Ze zmianą zawdu, proszę zbyt pochopnie nie decydować …chyba, że… wolny zawód..
Oj, to buszowanie, och ta wolność, przestrzeń przecudna. Dzięki Ci, o Pani, że choć namiastkę tego dzięki Tobie mamy:)) Przecudne zdjęcia, jak to u Ciebie, ale ostatnio zwaliło mnie z siedziska. Lecę tam….
Wypatruję… patrzę w niebo, kiedy nadlecisz…?
Oj, Dominiko, gdyby nie sprawy „przyziemne”, już bym tam była, ale… może … co się odwlecze…. p.s.szkoda, że to nie bliżej…
No tak pół Polski trzeba by przejechać… :-)))
Gdyby nie nasza codzienność, który każdy w tym swoim „zakątku” ma, ech…. byłoby się, było… Pozdrowienia zostawiam cieplutkie…
no właśnie ten bagaż obowiązków… pozdrawiam serdecznie
Czasem marzy mi się uciec samej od tego wszystkiego. Nie, żeby było źle, ale …pobyć samej, ot – po prostu. Ale…, ale… cóż…
doskonale to rozumiem 🙂
Kiedy spotkasz kogos, kto buszuje w zbożu…to poczatek piosenki z książki, którą chyba wszyscy czytaliśmy – i proszę : napotkałaś ! Śliczną krówkę ! Miłego buszowania !
Tak Aniu, powieść i piosenka są piękne… Łagodna o płowej urodzie też!
Rany!!:))) Ależ przepiękne fotki!!:)) Nawet nie wiem która najładniejsza bo wszystkie cudowne:)))) Fajnie tak od czasu do czasu pobuszować w takie polnej puszczy:))) Można niejedno odkryć:DDD Ślicznie to wszystko wyszło!!!:)))) Pozdrawiam!!:))
Julie, kochana jesteś, dziękuję 🙂
Pięknie u Ciebie. Drutów nie masz na niebie. :)))) Czy to się nazywa „bydło w szkodzie”? :)))) A z zwierzątkiem jakaś ładna woda. Chmury z pierwszego zdjęcia dawno temu określiłam jako „bitą śmietanę na galaretce, oglądaną od strony galaretki”. :)))) Widzę, że ukochane chabry też masz. :)))
A wiesz, że drutów u mnie jest mało, na szczęście większość w ziemi leci, co bardzo mnie cieszy nie tylko z powodów estetycznych, ale praktycznych podczas burzy i naporu również. Maki i chabry, polne kwiatki to moje ulubione gagatki :-)))
obejrzałam, po pracy rzuciłam torbę, wzięłam kijki i aparat i też ruszyłam w pola malowane kłosami….
polecam takie spacery!
krowa w zbożu? u nas sie mówi: „w szkodę wlazła” 🙂 ja tez biegam po deszczu a Nusia ze mną. buszowanie nie tyle w życie, co w życiu, w jego obfitości, hojności…
to też przyjemne buszowanie, a co do krowy to u nas też tak się mówi…
Witaj :)Pięknie, jak zwykle :)Wszystkiego najlepszego z okazji Imienin :)Pozdrawiam najcieplej 🙂
Dziękuję :-))) rzeczywiście mam dziś imieniny…:-)))
A jak tak buszujesz Dominiko w tym zbożu to spotkasz tam czasem coś małego, żywego, jakąś myszkę, albo kuropatwę, lub coś innego ? Sto lat z okazji imienin Dominiko. :)))
Myszkę, kuropatwę, bażnta i …krowę płową, co w szkodę wlazła :-)Dziękuję Rozyno serdecznie!! :-))))
Łany zbóż, mućka taka zadumana nad otaczającym ją pięknem, a może calkiem wobec niego obojętna, niemniej szalenie urocza :)Dobrze tak zanurzyć się, choćby w tych Twoich zdjęciach Dominiko, aby zagłuszyć w sobie dźwięki deszczu dobijające się ostatnio uporczywie, także do duszy. Tak spokojnie, i tylko wiatr szemrze cichutko wprawiając kłosy zbóż w nostalgiczny taniec…
Małgosiu, promyki słońca dostrzegam wyraźnie tańczące nad Twoją głową.. deszcz już odszedł w zapomnienie…
Jakże przyjemnie jest tak sobie pobuszować…Takie krajobrazy też są mi bliskie, choć ostatnio jakby ich nie zauważam…oddaję swój czas bardziej prozaicznym zajęciom…Dziękuję za te piękne zdjęcia Dominiko…choć wirtualnie mogę poczuć nieco bliższy kontakt z naturą….:)))
Prozaiczne zajęcia? czyli koniec wylegiwania na gorącym piasku.?. ale pewnie masz w planach znowu jakąś szaloną eskapadę…:-)))
Jestem zachwycony!!!! TRZEBA MIEĆ 'FIOŁA’ czyli bigiel by tak cudownie widzieć ŚWIAT ! Kąkoli jednak wciąż brak ,a gdy wystepuja w pszenicy urodzaj jest większy! i … cudownie prawisz w swych wyznaniach POLKO Dominiko . Pozdrawiam /-/ Sts
kąkoli szukać jeszcze będę…