Delikatne kwiaty czarnego bzu wydzielają piękny, odurzający zapach. Promieniste, białe kwiaty zebrane są w baldachogrona, oblepiając dziko rosnące krzewy. Wybieramy takie krzewy, które rosną na skraju lasu, w miejscach wolnych od zanieczyszczeń,
Po kwiaty wyruszamy rano, kiedy słońce osuszy osiadłą na krzewach rosę. Sekatorem ścinamy około 50 dojrzałych, nieuszkodzonych baldachów.
Kwiaty oddzielamy od łodyżek, zalewamy 2 litrami wrzątku i odstawiamy na całą noc.
Rano należy przecedzić napar, dodać do niego 1-2 kg cukru oraz sok z 7-8 cytryn, doprowadzić do wrzenia, nie gotować.
Gorący syrop przelewamy do wyparzonych słoiczków, zakręcamy i stawiamy do góry dnem.
Słoiki odwracamy gdy zupełnie przestygną. Syrop z kwiatów czarnego bzu dzięki zawartym w nim substancjom ma wiele właściwości, przede wszystkim działa wzmacniająco i antywirusowo.
Latem pijemy syrop z cytryną i miętą dolewając do niego letniej wody, zimą natomiast stosujemy syrop do herbaty.
Zachęcająco i łatwo się wydaje ale mnie jakoś ten zapach odurzający i mdły nie odpowiada. Dla mnie musi być zdrowy i smaczny ale to oczywiście kwestia gustu i życzę Ci zdrowia i radości i dużo gości!!!
To już przepis na przyszły rok.:)
Kiedyś zrobiłam te kwiaty w cieście naleśnikowym. Podobnie, jak akacjowe. Pyszne, chociaż dosyć intensywne w smaku.:)
Serdeczności:)