fascynująca kocia natura

Wielką miłośniczką psów jestem od zawsze, w towarzystwie psa wychowywałam się, pies jest przy mnie w dorosłym życiu. Myślę, że meandry psiej psychiki znam dość dobrze, natomiast… kocia natura do niedawna była mi całkiem obca… do momentu pojawienia się na moim własnym, tęczowym horyzoncie, dwójki uroczych rozrabiaków, moich pierwszych kotów osobistych… Do tej pory bowiem mijałam wylegujące się koty w ogródkach i na parapetach okien, pędzące w dzikim galopie, gnane przez zwierzący instynkt koty na ulicach, miauuuczące wiosenną porą koty w piwnicach domów czy ukrywające się, w zakamarkach  mieszkań, kociaki u znajomych i przyjaciół… kotów, które nie dawały mi szans na bliższe poznanie…

Wszystkie zasłyszane historie o kotach, dotychczasowe obserwacje, przeczytane naukowe książki i bajania ludowe.. okazały się…  z lekka mijającą prawdą o kociej naturze. Moje koty, zwyczajne koty, są niezwykle towarzyskie, uznały mnie za przewodnika stada, przychodzą, kiedy je wołam, kiedy wychodzę na zewnątrz, zaraz są przy mnie.. na spacerach podążają za mną, w kierunku, który ja obieram, owszem są niezależne w tym znaczeniu, że kilka godzin dziennie, zwłaszcza w piękne słoneczne dni, spędzją na załatwianiu swoich kocich spraw związanych z łowiectwem… lecz jeśli, nawet w amoku polowania zobaczą, że zmierzam właśnie na spacer… zaraz przybiegają, ocierają o nogi i… dalej idziemy już razem… Również te relacje znajomych i nieznajomych, o kotach, które zostają same na kilka dni… i nic się nie dzieje… w przypadku moich kotów nie sprawdzają się… moje koty tracą wówczas poczucie bezpieczeństwa i stają się wytrąconymi ze swej kociej natury zwierzakami… i nie chodzi tu o pełną michę…

Zmierzam do tego, że ludzie często mają tendencję do wyrażania opinii i twierdzeń nie zgłębiwszy dokładnie sedna sprawy, generalizują całokształt na podstawie jednego… kilku przykładów, obserwują jednego kota i uznają, że cała kocia natura jest właśnie taka… a okazuje się, że nie… ludzie różnią się od siebie, mają odmienne charaktery i zwierzęta także.. a kocia natura jest tajemnicza i… fascynująca, człowiek nigdy do końca jej nie pozna… …a kotom właśnie o to chodzi… by pozostać zagadką przenigdy nieodgadnioną…

  

 

Kicia i Miluś na leżaku, pierwszego dnia pobytu w Siedlisku, mają tu dwa miesiące…

  

 

 

każda pliszka swój ogonek chwali

 

Czarno-szaro-biały powszechnie znany ptak, pliszka siwa 🙂 chodzi, a właściwie biega po trawie w poszukiwaniu owadów, jej taktyka łowów polega na tym, iż wypatruje sobie jakiś smaczny kąsek, szybko podbiega i zręcznie chwyta go dziobem, cały czas ruszając przy tym swoim długim ogonem…

 

 

 

 

 

 

Obserwacji dokonuję przez okno, kiedy wychodzę na werandę…. pliszka odlatuje, na dach…  przechadza się, rozgląda, aż w końcu zaczyna śpiewać… proste, wesołe frazy… śpiewa jakby od niechcenia… kilka ćwierknięć… przerwa… i znowu krótki świergot… dla ucha bardzo przyjemny 🙂  

 

 

 

 

 

… kiedy pada deszcz…

 

…kiedy pada deszcz, przyroda ożywa, spija soki życiodajnej wody, oczyszczającej, dającej radość, wnikającej w najgłębsze zakamarki florystycznej duszy… wody, która powoduje, iż przyroda się zmienia, nabiera kolorów, unosi swą kruchą postać, istnieć zaczyna.. rozwija swe delikatne jeszcze liście i płatki… budzi się, aby żyć pełnią swego rozkwitu… 

…zawstydzone po kąpieli buźki żonkili, wyginają swe smukłe szyje, odwracając wzrok od podglądających ich intymność ciekawskich oczu…

 

…osuszone już po ciepłym deszczu krokusy, prężą się, wyglądając słońca,  wygładzają wszelkie wgniecenia w swych aksamitnych, kwiecistych spódniczkach…

 

 

…nabrzmiewają, dojrzewają jasnozielone, zebrane w gęste pęczki igły modrzewia… gdzieniegdzie różany owoc w postaci zalążka szyszki na świat wydając…   

 

 

wyobraźnia figle mi płata

 

W lesie jest pięknie o każdej porze roku, obojętnie czy jest zima, wiosna, lato czy jesień, zawsze można znaleźć tu coś ciekawego, patrzeć jak zmieniają się drzewa, rozkwitają pąki, migocą różnobarwne kolory liści, jak pająki misternie tkają pajęczyny, jak zielenieje trawa i mech, kołyszą się korony drzew, jak dzika zwierzyna wydeptuje swoje leśne ścieżki, można wsłuchać się w lasu ciszę lub przeciwnie w jego odgłosy, wydawane przez wspóbrzmnienie wiatru, liści i drzew, przez gwizdy krążących nad lasem drapieżników, skrzeczenie sójek, śpiew drozda…  można wziąć głęboki oddech i napawać świeżym, rześkim powietrzem… i obserwować życie, toczące się co dzień życie lasu… jego mnieszych i większych mieszkańców…

Idę leśnym duktem i wypatruję.. są to gałęzie, pnie, kora..? czy zaklęte w tajemnicę snu ptaki..? może zaraz zbudzą się i polecą w błękit nieba…

  

 

 

 

 

…ale tam w oddali chyba prawdziwe sarny stoją… ?

 

 

 

 

pstrąg z patelni w migdałowych płatkach

 

…dwa niewielkie pstrągi myję, osuszam przyprawiam solą, pieprzem, ziołami prowansalskimi, suszonym koperkiem, odstawiam do lodówki, gdzie leżą dobę całą…

…przenika je aromat ziół…

…dnia następnego podsmażam cebulkę, prażę płatki migdałów… przekładam na talerzyk…

…kroję kilka pieczarek, siekam cebulkę, wyciskam przez praskę ząbek czosnku, solę, dodaję pieprz, frykasami tymi faszeruję pstrągi… panierkę stanowi niewielka ilość bułki tartej zmieszana z odrobiną otrąb… smażę pstrągi na mocno rozgrzanej patelni… jedną stronę… drugę stronę… kiedy mam pewność, że ryby są już gotowe, dodaję uprzednio podsmażoną cebulę i płatki migdałów, smażę jeszcze trochę… przekładam pstrągi na talerze, dekoruję plastrami cytryny, pietruszką… podaję z sałatką ze świeżych, soczystych warzyw…

pstrągi są niezwykle delikatne i mają chrupiącą skórkę, doskonale komponują się smakowo i wizualnie z uprażonymi migdałowymi płatkami oraz kolorową sałatką…

 

 

 

 

 

 

 

słoneczna niedziela

 

Piękna, słoneczna niedziela sprzyja bliskiemu obcowaniu z naturą… idziemy nad jezioro, aby sprawdzić czy można się już kąpać 😉 Lekki wiosenny wiatr wytrąca ze snu jezioro, które wyraźnie zachęca… aby do niego wskoczyć…

 

 

  

 

 

Kicia bada waruni do kąpieli… wskoczyć czy nie?

 

  

 

Miluś, krokiem rozrabiaki z kreskówek przemierza pomost… może trafi się jakaś rybka?

 

  

 

… a Zorka oczywiście postanawia przekonać się o temperaturze wody na własnej skórze… ale… brrr…szybko wyskakuje…

 

 

 

… ….wierczorem podziwiamy kolejny przez naturę nam dany cud…

 

 

 

…dobranoc…

 

 

 

 

samotność długodystansowca

 

Moja codzienna dawka ruchu dziś polega na biegu… wolnym, samotnym biegu, truchcikiem przez las… Zorka i kotki były wcześniej ze mną na długim spacerze, teraz więc mam czas tylko dla siebie… Lubię biegać sama, w swoim własnym tempie, po miękkim podłożu… sprzyja to koncentracji i medytacji… Najpierw jednak kilka ćwiczeń rozciągających… mięśnie są rozgrzane… ruszam ścieżką wprost do lasu… jest wilgotne, wiosenne popołudnie… drzewa kołyszą się sennie… Pada pierwszy, drobny, upragniony przez przyrodę ciepły deszcz… ziemia i las pachnie świeżością… biegnę kilkanaście minut, zatrzymuję się, wyciszam bijące szybko serce… robię kilka przysiadów, skłonów, wymachów ramion… słucham jak spadające krople deszczu uderzają delikatnie o liście, gałęzie, leśne poszycie… melodyjna, wyciszająca muzyka…  ruszam,  synchronizuję oddech z krokiem biegowym i pracą ramion… przyspieszam, las teraz już biegnie ze mną… wracam drogą wzdłuż brzozowego młodnika… słońce już na dziś zakończyło swoją wędrówkę po niebie… krokusy zamykają swe senne oczy… ja też jestem bardzo zmęczona, ale również zadowolona, to był kolejny piękny dzień…

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

symbolika otwartej dłoni

 

Brodnica, obecnie 30 tys. miasto powstałe w XIIIw., pięknie położone w dolinie Drwęcy, zachowało swój średniowieczny charakter. Brodnica oddalona jest  15km od mojego Leśnego Siedliska, jadę tam czasem, aby przejść się ulicami miasteczka, spojrzeć na unikatowy, trójkątny rynek, przysiąść na ławce w parku Anny Wazówny czy wdrapać na krzyżacką wieżę i podziwiać malownicze krajobrazy.

Dziś pokażę Wam gotycki kościół św.Katarzyny, budowany od 1285r.

Herbem miasta od XIVw. jest wizerunek otwartej dłoni, co symbolizuje życzliwość, gościnność oraz praworządność. 

 

  

 

kościół św. Katarzyny

 

kościół – detale architektoniczne

  

wieża kościelna

 

 

 

 

 

 

 

dziewczyna z dzbanem pełnym źródlanej wody 😉

  

 

 

wiosenny błogostan

 

Dziś, wbrew zapowiedziom prognostycznym był piękny, słoneczny wiosenny dzień… po długim spacerze oraz porządkach w domu i ogrodzie wszyscy popadli w stan błogiego leniuchowania.. ulegając upojnej drzemce, popadając w stan komfortowego relaksu i wyciszenia… niektórzy legli na parapetach, inni umościli swe legowiska w futrzanych pieleszach, promieniach słońca.. bądź wygodnie ułożyli się wprost na pokrytej niemrawą wciąż trawką ziemi… jesze inni popadli w odchłań białej piany i smak wybitnej literatury… na zakończenie tego błogiego stanu odprężenia na świeżym powietrzu mniejsi i więksi mieszkańcy leśnego siedliska z zachwytem spojrzeli na układające się do snu słońce i odgadli jego obietnicę wcześniejszej nieco różanej jutrzenki…

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  

 

 

 

 

 

 

te, co skaczą i śpiewają…

 

..tzit tsip dzji ćsip…

…śpiewa sobie… w zachwyt wprawiając wszelkie przechadzające się skrajem lasu stworzenia… z oczarowaniem wpatruję i wschłuchuję się … w owo cudo śpiewające w gałązkach świeżo rozkwitających brzózek ….

…trznadel, bo o nim mowa, wysyła zalotne sygnały do swojej oczywiście potencjalnej partnerki… 

…to często spotykany ptak na terenach otwartych, lubi nasłonecznione obszary, krzewy, obrzeża widnych lasów, polany, zarośla…

…zimą żyje w stadach, które na wiosnę rozpadają się, pary zajmują wówczas swoje terytoria lęgowe na mozaikowych terenach… otwarta przestrzeń – zadrzewienia… czyli tutaj warunki są wprost idealne… poczekamy co będzie dalej…