Wędzimy dzisiaj pierwsze ryby!
Wiedzę na ten temat posiedliśmy tylko w teorii, w porywach do kursowo-warsztatowej, prosimy więc do pomocy Mistrza Ceremonii.
Panowie po żmudnym patroszeniu pstrągów, po 12 godzinnym namoczeniu ich w solance nadziewają ryby na haki,
zawieszają ryby w wędzarni, rozpalają ogień i z zainteresowaniem zerkają na termometr..
Mistrzyni Ceremonii zaklina ogień, ten tańczy i snuje się nisko nad kominem… znak, że wędzenie przebiega prawidłowo..
Po kilku godzinach otwierania i zamykania drzwiczek wędzarni, oczekiwania, pilnowania jednostajnej temperatury i Najmłodszego Mistrza Ceremonii..
panowie wyjmują z wędzarni pięknie uwędzone, pachnace drewnem olchowym złociste pstrągi..
rozwieszają je pod Kuźni dachem aby ostygły..
zatem powstało pierwsze kulinarne dzieło :-))
Całej Trójce Mistrzów serdecznie dziękujemy!
Ale uczta!Czuję ten zapach!O smaku marzę. Dominiko jesteś (pomocnicy też) wspaniała! Serdecznie pozdrawiam:)
Pstrągi uwędziły się pysznie :–)) Serdeczności!
Co Wy tak wonnie i apetycznie ! U Grażki pizza poetica a u Ciebie rybne rarytasy, co nie do-pachną to do-wyglądają. Ta ostatnia kompozycja z cytryną i koperkiem – o la.la !!!
Oczywiście pstrągów było za mało, przydałoby się jeszcze kilka kilogramów..
Mam wcale słuszny stosik olchowych, pomarańczowawych polan – czy będzie u mnie w izbie pachniało wędzonymi pstrągami?
Oj, jest ogromna szansa, że ten zapach poczujesz :–)))
O rany! Piękne i smakowite. Ale to pachnie… Aż ślinka cieknie. Muszę się odsunąć od klawiatury. 🙂
Serdeczności:)
Już nie mogę się doczekać następnego wędzenia :–)) Buziaki
Mniam. Lubię wędzone rybki. Takie świeżo uwędzone, to dopiero rarytas.
Najlepsze są takie prosto z wędzarni, jeszcze gorące :–))
Kochana, już mnie w dołku ściska (pomimo późnej godziny)i ślinka cieknie i pożeram wzrokiem te pstrągi.
Minka zadowolono najmłodszego pomocnika jest bezcenna….:-))
Gratuluję Wam i życzę następnych udanych ,pachnących dymem własnych zdrowych wyrobów….
Miłej i ciepłej majówki życzą
A&Z
Majówka była bardzo miła ale trochę chłodna, rybki pojawiały się raz po raz na stole, niedługo następne wędzenie i kolejne biesiadowanie :–)))
Pozdrawiamy serdecznie!
Brawo dla wytrwałych uczniów! Jak widać wiedza mistrzów Was uskrzydliła! A swoją drogą niezła z Ciebie Dominiko kusicielka! Aromaty dotarły aż do Poznania.
Wracając do muzeum Piernika w Toruniu, o którym kiedyś pisałyśmy, uroczyście informuję, że w Poznaniu otwarto muzeum rogala marcińskiego, gdzie też pod mistrzowskim okiem można posiąść sztukę pieczenia takowego. Zapraszam i pozdrawiam.
Małośka
Muzeum rogala – super , z przyjemnością bym podpatrzyła jak powstają takie pyszności :–))) Pozdrawiam serdecznie!
Aromaty dotarły nawet na Podkarpacie i bardzo kuszą by przyjechać do Twego Siedliska 🙂 – gdyby nie ta odległość…
Zapraszam, może kiedyś wybierzesz się w te strony :–))
ale zapach! wprawdzie rybki to nie jest moje ulubione danie, ale smacznego zyczę:)
Ja rybę uwielbiam, tłustą i chudą, morską i jeziorną… baaardzo :–))
Najlepsza wędzona rybka jaką kiedykolwiek jadłam; nie wiem czy to zasługa „mistrza”, samej rybki czy przesympatycznego towarzystwa … Jeszcze raz bardzo dziękujemy … BMT z Cichego
Myślę, że wszystkie te czynniki sprawiły, że rybka smakowała. To my dziękujemy!!!
Dominiko, myślę, że wszystkie rybki już zjedzone, ale ich zapach nadal roznosi się po całym blogowisku. 🙂 Pamiętam, jak parę lat temu byłam na takiej uczcie, ale były to sielawy. Sielawy są mniejsze od pstrągów, ale też bardzo pyszne.
Dominiko chyba teraz odpoczywasz po gościach, pozdrawiam więc Cię bardzo miło i do następnego napisania. 🙂
Tak Zyto, po pstrągach pozostało tylko wspomnienie,
no i zdjęcia :–)) Myślę, że teraz wędzenie stanie się w Siedlisku chlebem powszednim :–)) Majówka była „intensywna”, zbieram siły przed bliskim, ponownym wyzwaniem. Serdeczności!
Ojej, żałuję że dopiero teraz zajrzałam do Was ! Jakie pychoty ! Jesteście wręcz hurtownikami pstrągowymi :-), a tu czytam, że wszystko zjedzone ! Mniam, mniam….
Te hutrowe ilości wynikają ze wzmożonego popytu na te rarytasy :-))