W taki upał jezioro z pomostem…to prawdziwy skarb…A jeszcze jak można popływać łódką- to naprawdę szczęście…Żadne uroki miasta nie zastąpią takiego relaksu:))) Pozdrawiam Cię bardzo słonecznie Dominiko i życzę wielu tak miłych chwil:-)
Genevieve, taki relaks jest naprawdę niesamowity, nad wodą upał jest bardzo przyjemny, a te majowe dni choć przecież długie, wciąż są za dla mnie za krótkie. Uściski ślę 🙂
Domimiczko,ach jak przyjemnie kołysać się wśród fal,gdy szumi,szumi woda….; i jeszcze jak rybka bierze,ale bym wpałaszowała taką świeżutką z czystego jeziorka smażoną lub wędzoną, szkoda,że ten przystojniak na łódce nie pokazał swojej zdobyczy ! Oczęta nacieszone do nastepnych cudnych fotek …Buziole serdeczne Wam posyłam i czułe głaskanka dla milusińskich zwierzaczków:))
Alutko, ja również rybki bardzo lubię i często się nimi raczę, a pirat zdobyczy nie pokazał bo tym razem była marniutka. Pewnie jeszcze się pochwali 🙂 Buziaczki ślę!
Prawdziwe ukojenie, pomost do szczęśliwej błogości. A ta panna z rozwianym włosem, w tanecznym uniesieniu poddająca się podszeptom szemrzących jezior. Cudowne uchwycenie!!!! Ściskam Cię najserdeczniej Dominiczko :)))
Prawdziwe ukojenie, pomost do szczęśliwej błogości. A ta panna z rozwianym włosem, w tanecznym uniesieniu poddająca się podszeptom szemrzących jezior. Cudowne uchwycenie!!!! Ściskam Cię najserdeczniej Dominiczko :)))
Pewnie brały same płotki,ale one są najlepsze w zalewie octowej .Mój brat na swoje jeziorko czasami wypływa na pół dnia, my czekamy na coś konkretnego a on przynosi nam wiaderko drobnicy i każe obierać i smażyć hehehe….Zazwyczaj wieczorkiem nie znajduje nikogo chętnego do tej „pachnącej” pracy.Kazał Pan…, musiał sam ,solić,okrywać pokrzywami aż do nastepnego dna.Skoro świt ja zawsze wstaję przed pianiem kogutów biegnę do pobliskiego lasku na moje ukochane grzybki,wracam, a moje kochanie już uporało się z drobnicą…Matuchno już nie mogę się doczekać aby tam być i nie tylko tam…, bo mamy w zamierze tak jak już Ci Dominiczko wspomina odwiedzić Wasze Siedlisko! Jest tylko jedno ale… wszystko zależy od zdrowia mojej Mamuśki.Przez ostatnie 6,7 lat nie wyjeżdżaliśmy nigdzie przez chorego psinkę. Dla swojej Kochanej Mamy poświęcę resztę swoich dni,lat aby tylko była jak najdłużej blisko nas.Łezka mi się zakręciła i w gardle ściska…Wybacz Dominiczko !
Drobnica to chyba nadaje się tylko do tego aby ją z powrotem do wody wypuścić, lecz nie każdy wędkarz sobie z tym faktem radę daje. Alutko, bardzo się cieszę, że planujecie nas odwiedzić, napisz tylko proszę m/w kiedy to nastąpi. Nie martw się kochana, choć i mnie łezka się zakręciła. Buziaki serdeczne 🙂
Ooooo mamo! Jak cudnie! Woda to mój ulubiony żywioł. Stęskniłam się za Sumówkiem :))) I jak miło zobaczyć sierściuchy w poprzednim wpisie. Jakiś internetowstręt miałam ostatnio i tyle na głowie,że nawet swojego bloga zaniedbałam 🙁 Ale jak TU weszłam! Się chociaż przy wodnych fotkach zrelaksuję… Pozdrawiam serdecznie i głaski dla „źwierzyny”!
Witaj, witaj Sznajo! ja również niechęć do pisania i blogowania przeżywałam, może to już koniec owych trudności? Dziękuję za odwiedziny, pozdrawiam serdecznie i buziaki ślę 🙂
Szczęściarze są na świecie, i jezioro i pomost i łódka i przystojniak z wiosłem. Moje kwiatki, krzaczki, grządki zniknęłyby z pewnością pod niesianym zielskiem a z czasem zamienione zostałyby w niekoszoną łąkę gdybym miała w zasięgu takie rozkoszne pejzaże. No może dodałabym jeszcze coś do czytania i żadna silna wola i poczucie obowiązku nie oderwałyby mnie od tej wody chyba, że jej nadmiar czyli deszcz ale wtedy również ogród nie nadawałaby się do roboty.Może więc lepiej, że aż tak dobrze u mnie nie ma, tylko cudne widoki a do podziwiania tychże wystarczy od czasu do czasu wyprostować zmordowane od przyziemnych czynności ciało. .Pięknej pogody.
To właśnie są codzienne dylematy, praca w ogrodzie czy jeziora. Tej pracy jest ogrom, a w dodatku u nas nie padało już chyba od miesiąca, dochodzi więc do tego podlewanie. Mam jednak nadzieję, że już niebawem ruszymy kajakiem odkrywać kolejne piękne zakątki.Wyobrażam sobie jaki Twój ogród jest zadbany i wymuskany 🙂 z okazałymi pięknościami.Pozdrawiam Cię serdecznie, buziaczki!
Cudnie jest mieć w pobliżu lasy i jeziora. Tam dla odpoczynku dobra kazda pora. Ja to mam to wiem coś o tym.Miłego dnia;)
Masz rację Basiu, las i jezioro są piękne zawsze, bez względu na pogodę. Pozdrawiam serdecznie 🙂
W taki upał jezioro z pomostem…to prawdziwy skarb…A jeszcze jak można popływać łódką- to naprawdę szczęście…Żadne uroki miasta nie zastąpią takiego relaksu:))) Pozdrawiam Cię bardzo słonecznie Dominiko i życzę wielu tak miłych chwil:-)
Genevieve, taki relaks jest naprawdę niesamowity, nad wodą upał jest bardzo przyjemny, a te majowe dni choć przecież długie, wciąż są za dla mnie za krótkie. Uściski ślę 🙂
Ostatnie zdjęcie wymiata.Maj i szczęście to nierozłączna para …pozdrawiam
Bardzo lubię takie pokręcone, stare drzewa o wyszukanych kształtach. Buziaki!
Domimiczko,ach jak przyjemnie kołysać się wśród fal,gdy szumi,szumi woda….; i jeszcze jak rybka bierze,ale bym wpałaszowała taką świeżutką z czystego jeziorka smażoną lub wędzoną, szkoda,że ten przystojniak na łódce nie pokazał swojej zdobyczy ! Oczęta nacieszone do nastepnych cudnych fotek …Buziole serdeczne Wam posyłam i czułe głaskanka dla milusińskich zwierzaczków:))
Alutko, ja również rybki bardzo lubię i często się nimi raczę, a pirat zdobyczy nie pokazał bo tym razem była marniutka. Pewnie jeszcze się pochwali 🙂 Buziaczki ślę!
Prawdziwe ukojenie, pomost do szczęśliwej błogości. A ta panna z rozwianym włosem, w tanecznym uniesieniu poddająca się podszeptom szemrzących jezior. Cudowne uchwycenie!!!! Ściskam Cię najserdeczniej Dominiczko :)))
Małgosiu, a jezioro szeptem fali echo niesie i radość przynosi. Uściski 🙂
Prawdziwe ukojenie, pomost do szczęśliwej błogości. A ta panna z rozwianym włosem, w tanecznym uniesieniu poddająca się podszeptom szemrzących jezior. Cudowne uchwycenie!!!! Ściskam Cię najserdeczniej Dominiczko :)))
Dziękuję po raz wtóry 🙂
Pewnie brały same płotki,ale one są najlepsze w zalewie octowej .Mój brat na swoje jeziorko czasami wypływa na pół dnia, my czekamy na coś konkretnego a on przynosi nam wiaderko drobnicy i każe obierać i smażyć hehehe….Zazwyczaj wieczorkiem nie znajduje nikogo chętnego do tej „pachnącej” pracy.Kazał Pan…, musiał sam ,solić,okrywać pokrzywami aż do nastepnego dna.Skoro świt ja zawsze wstaję przed pianiem kogutów biegnę do pobliskiego lasku na moje ukochane grzybki,wracam, a moje kochanie już uporało się z drobnicą…Matuchno już nie mogę się doczekać aby tam być i nie tylko tam…, bo mamy w zamierze tak jak już Ci Dominiczko wspomina odwiedzić Wasze Siedlisko! Jest tylko jedno ale… wszystko zależy od zdrowia mojej Mamuśki.Przez ostatnie 6,7 lat nie wyjeżdżaliśmy nigdzie przez chorego psinkę. Dla swojej Kochanej Mamy poświęcę resztę swoich dni,lat aby tylko była jak najdłużej blisko nas.Łezka mi się zakręciła i w gardle ściska…Wybacz Dominiczko !
Drobnica to chyba nadaje się tylko do tego aby ją z powrotem do wody wypuścić, lecz nie każdy wędkarz sobie z tym faktem radę daje. Alutko, bardzo się cieszę, że planujecie nas odwiedzić, napisz tylko proszę m/w kiedy to nastąpi. Nie martw się kochana, choć i mnie łezka się zakręciła. Buziaki serdeczne 🙂
Ooooo mamo! Jak cudnie! Woda to mój ulubiony żywioł. Stęskniłam się za Sumówkiem :))) I jak miło zobaczyć sierściuchy w poprzednim wpisie. Jakiś internetowstręt miałam ostatnio i tyle na głowie,że nawet swojego bloga zaniedbałam 🙁 Ale jak TU weszłam! Się chociaż przy wodnych fotkach zrelaksuję… Pozdrawiam serdecznie i głaski dla „źwierzyny”!
Witaj, witaj Sznajo! ja również niechęć do pisania i blogowania przeżywałam, może to już koniec owych trudności? Dziękuję za odwiedziny, pozdrawiam serdecznie i buziaki ślę 🙂
Też bym tak chciała… Mam blisko las, ale wodę z 30 kilometrów stąd. Może jutro pojadę… Pięknie tam masz, Dominiko:) Uściski.
Jeśli las masz blisko, to już jest wielkie szczęście, nad wodę zawsze można podjechać te kilka kilometrów 🙂 serdeczności!
Witaj Dominiczko.To rzeczywiście pomost do szczęścia. Przepiękne miejsca.Pozdrawiam cieplutko i bardzo serdecznie :))
Miledo, bardzo cieszę się, że znowu jesteś 🙂 a to wszystko wokół mnie, to takie moje małe kładki do szczęścia 🙂 Buziaczki!
Szczęściarze są na świecie, i jezioro i pomost i łódka i przystojniak z wiosłem. Moje kwiatki, krzaczki, grządki zniknęłyby z pewnością pod niesianym zielskiem a z czasem zamienione zostałyby w niekoszoną łąkę gdybym miała w zasięgu takie rozkoszne pejzaże. No może dodałabym jeszcze coś do czytania i żadna silna wola i poczucie obowiązku nie oderwałyby mnie od tej wody chyba, że jej nadmiar czyli deszcz ale wtedy również ogród nie nadawałaby się do roboty.Może więc lepiej, że aż tak dobrze u mnie nie ma, tylko cudne widoki a do podziwiania tychże wystarczy od czasu do czasu wyprostować zmordowane od przyziemnych czynności ciało. .Pięknej pogody.
To właśnie są codzienne dylematy, praca w ogrodzie czy jeziora. Tej pracy jest ogrom, a w dodatku u nas nie padało już chyba od miesiąca, dochodzi więc do tego podlewanie. Mam jednak nadzieję, że już niebawem ruszymy kajakiem odkrywać kolejne piękne zakątki.Wyobrażam sobie jaki Twój ogród jest zadbany i wymuskany 🙂 z okazałymi pięknościami.Pozdrawiam Cię serdecznie, buziaczki!
Ech, nie tak znów wiele trzeba do pełni szczęścia – piękny maj, jezioro, ktoś, kto na to patrzy tak jak my….to wystarczy.
To prawda Aniu, szczęście na wyciągnięcie ręki 🙂