Pamiętam Ewo, że udało się Tobie kiedyś sfotografować sarny przechodzące obok Twojego domu, było to tzw. fotografia „przezokienna” :–)) Bajorka zamarznięte, ale chociasz strumyki wartko płyną.
Serdeczności!
Te ślicznoty trudno dostrzec między drzewami.
Widzę, że za wolno zbierałaś się do zdjęcia i ślimaki Ci się rozbiegły… 🙂
Jeśli można, to proszę o jakieś szczegóły dotyczące ślimaków. „Anatomiczne” zwłaszcza. 🙂
Serdeczności 🙂
Magdaleno, ślimaki zostały zjedzone w okamgnieniu :–))) ciasto: 500 g mąki, sól, 2 żółtka, 150 ml ciepłej wody,
1-2 łyżki oleju rzepakowego – wyrobić ciasto, zagnieść.
Farsz: 500 g fety, 3 ząbki czosnku, 2 żółtka, pieprz.
Ciasto podzieliłam na kilka części, każdą rozwałkowałam, posmarowałam farszem i zwinęłam w rulon, a potem w ślimaka, posmarowałam roztopionym masłem. Termoobieg 180 C na ok 40 min.
Nawet niezłe były… rozeszły się szybko ;–)) Uściski!
Dzięki! Przepis spisany, na pewno wezmę się za „hodowlę”. 🙂
Buziaki 🙂
Smacznego :–))
Dominiko, jak zwykle na początku z wielka ciekawością przebiegam wzrokiem Twoją twórczość, a dopiero po dłuższej chwili zaczynam przypatrywać się wszystkim detalom i tym, co szczególnie mnie zainteresowało.
Tym razem było inaczej. Od pierwszego wejrzenia zainteresowały mnie leśne ślimaki. Wpisałam nazwę w google i poczytałam wiadomości o tych śliskich stworzeniach, które widziałam kiedyś tam z okazji grzybobrania. Dominiko, Twoja gapa-koleżanka nie mogła się nadziwić dlaczego zabrałaś je z lasu i ułożyłaś na talerzu i dlaczego one nie uciekły. Myślałam, że może tym pędzelkiem posmarowałaś je czymś i uśpiłaś. Ale po co ? Może dla kotków ? Dopiero gdy przypatrzyłam się dokładnie tym czerwonym okręgom na dnie talerza, zauważyłam, że na następnym zdjęciu ślimaki straciły swoją gładką powierzchnię i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że to upieczone ciastka. 🙂 Chyba aż takiej wielkiej gapy jak ja, nie masz wśród swoich komentatorek. Mogłam się nie przyznać, ale się przyznałam, żebyś i Ty miała powód do śmiechu, bo ja jeszcze długo będę się z tego śmiała. :)))
Pozostałe zdjęcia – to bajka, to wspomnienie z mojego dzieciństwa, to czary i magia… I ja ukryta za pniem tego wielkiego drzewa, wypatrująca krasnali, które na pewno mieszkają między tymi monstrualnymi korzeniami. A może jakieś miłe zwierzątka też mają tam swoje mieszkanka …
Pozdrawiam Cię Dominiko serdecznie. 🙂
Zyto :—))) rozbawiłaś mnie do łez, udało się Tobie :–)) Pewnie pomyślałaś, że całkiem już zwariowałam, zbieram ślimaki i układam je na talerzu :–))) Myślę, że moje nieudolne zdjęcia spowodowały to ślimakowe zamieszanie, ale bardzo zabawne :–))) Leśne ślimaki – ciastka, to właściwie słona przekąska, całkiem smaczna.
Cieszę się, że przy pomocy drzewa i jego korzeni przywołałam Twoje wspomnienia z dzieciństwa.
Zyto, Serdecznie Cię pozdrawiam :–)))
Witaj Dominiko!!!No i po zimie:) Sarenki też zadowolone.A wiesz,że czekałam na jakąś pyszność od Ciebie.W czwartek pączki,ale w sobotę produkcja ślimaków rusza! Bardzo ładny talerz.Pozdrawiam serdecznie!!!
Witaj Karolinko,tak jest już po zimie, ruszyłam pełną parą do pracy w ogrodzie – lesie. Talerz jest bardzo piękny, dostałam go w prezencie od przyjaciół :–)) Ślimaki polecam, choć przyznaję, że te moje są za grube, ciasto powinno być bardziej rozwałkowane, cieniutkie takie.
Karolinko, to jest przepis Okrasy, nic na temat drożdży czy proszku nie wspominał, w oryginale jego ślimak jest jeden wielki, on dołącza – dokleja poszczególne ruloniki do poprzednich, ale ja wolałam zrobić takie mniejsze ślimaki.
Serdeczności! Udanych wypieków :–))
To tak jak u mnie, potoki już płyną a zalew jeszcze zamarznięty. A na ostatnich zdjęciach nie wiem co podziwiać, talerz czy ślimaczki. I ten maleńki, ostatni, w samym środku, w sam raz dla mnie.
Witaj Dominiko, nareszcie trochę czasu, żeby pozaglądać co u innych.
Cudny, radosny, zwiastujący rychłą wiosnę post, ale komentarz Zyty … uśmiałam się do łez, ona jest niemożliwa.
Sarenki chyba lubią Twój obiektyw.
Buziaki
Witaj Jolu, całe wieki Cię nie było, cieszę się, że znowu jesteś :—))) jak wiosna :–))) O tak, Zyta jest niesamowita :–))) ja też się rozbawiłam. Z sarenkami to trudna sprawa, ale czasami uda mi się je zaskoczyć, tak jak tutaj.
Serdeczności!
Dominiko! Kusicielko… Las, sarny, mały potoczek… Ach…
Kochana, wszystkie ujęcia nadchodzącej wiosny ,śliczne…Sarenka wzrusza mnie do łez….Zapisałam przepis na ślimaczki…Pewnie zabłysnę ,bo w marcu parę rodzinnych spotkań, urodziny i imieniny .Uwielbiam nowości, dziękuję. Mocno przytulam 🙂
-alutka-
Alutko kochana, pogoda jest jak marzenie :–)) słoneczna
i ciepła, tylko w nocy mróz przychodzi, trochę to za wcześnie jak na wiosnę… aż wierzyć się nie chce. Alutko ostatnimi czasy bardzo smutna jesteś. Buziaki!
Jeśli to natura, to wybrała sobie świetnego agenta! 🙂
::—)))
Tak bardzo wiosenne są te zdjęcia, że nikt by chyba nie uwierzył, że zostały zrobione w najzimniejszym miesiącu roku- w lutym. Sarenki cudne…zawsze ich widok wzrusza mnie niesamowicie! Do jedzenia prawdziwych ślimaków nie dałam się przekonać, ale te Twoje schrupałabym od razu:))) Przesyłam wiosenne pozdrowienia i buziaki:-)
Rzeczywiście, luty jest typowo wiosenny :–)) Ja za prawdziwe ślimaki również dziękuję, ale te „okrasowe” tylko kształtem przypominają pierwowzór.
Sedeczności dla Ciebie :–))
Wiosna zbliza sie do Was duzymi krokami, jak zwykle nie moge oderwac wzroku od zdjec.
Drzewa z wychodzacymi korzeniami sa zjawiskowe.
Serdecznie pozdrawiam:)
Witaj Ataner :–))) mam nadzieję, że ślimaki będą Tobie smakowały. O tak, wiosna już nadchodzi, jest ciepło i przyjemnie, ja jednak mam obawy, że jeszcze nas zmrozi. Serdeczności!
sarny ą cudne, mnie nie udaje się zrobić im zdjęcia z bliska.
uciekają…..
a w lesie zamarznięte bajorka jeszcze.
uściski:)
Pamiętam Ewo, że udało się Tobie kiedyś sfotografować sarny przechodzące obok Twojego domu, było to tzw. fotografia „przezokienna” :–)) Bajorka zamarznięte, ale chociasz strumyki wartko płyną.
Serdeczności!
Te ślicznoty trudno dostrzec między drzewami.
Widzę, że za wolno zbierałaś się do zdjęcia i ślimaki Ci się rozbiegły… 🙂
Jeśli można, to proszę o jakieś szczegóły dotyczące ślimaków. „Anatomiczne” zwłaszcza. 🙂
Serdeczności 🙂
Magdaleno, ślimaki zostały zjedzone w okamgnieniu :–))) ciasto: 500 g mąki, sól, 2 żółtka, 150 ml ciepłej wody,
1-2 łyżki oleju rzepakowego – wyrobić ciasto, zagnieść.
Farsz: 500 g fety, 3 ząbki czosnku, 2 żółtka, pieprz.
Ciasto podzieliłam na kilka części, każdą rozwałkowałam, posmarowałam farszem i zwinęłam w rulon, a potem w ślimaka, posmarowałam roztopionym masłem. Termoobieg 180 C na ok 40 min.
Nawet niezłe były… rozeszły się szybko ;–)) Uściski!
Dzięki! Przepis spisany, na pewno wezmę się za „hodowlę”. 🙂
Buziaki 🙂
Smacznego :–))
Dominiko, jak zwykle na początku z wielka ciekawością przebiegam wzrokiem Twoją twórczość, a dopiero po dłuższej chwili zaczynam przypatrywać się wszystkim detalom i tym, co szczególnie mnie zainteresowało.
Tym razem było inaczej. Od pierwszego wejrzenia zainteresowały mnie leśne ślimaki. Wpisałam nazwę w google i poczytałam wiadomości o tych śliskich stworzeniach, które widziałam kiedyś tam z okazji grzybobrania. Dominiko, Twoja gapa-koleżanka nie mogła się nadziwić dlaczego zabrałaś je z lasu i ułożyłaś na talerzu i dlaczego one nie uciekły. Myślałam, że może tym pędzelkiem posmarowałaś je czymś i uśpiłaś. Ale po co ? Może dla kotków ? Dopiero gdy przypatrzyłam się dokładnie tym czerwonym okręgom na dnie talerza, zauważyłam, że na następnym zdjęciu ślimaki straciły swoją gładką powierzchnię i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że to upieczone ciastka. 🙂 Chyba aż takiej wielkiej gapy jak ja, nie masz wśród swoich komentatorek. Mogłam się nie przyznać, ale się przyznałam, żebyś i Ty miała powód do śmiechu, bo ja jeszcze długo będę się z tego śmiała. :)))
Pozostałe zdjęcia – to bajka, to wspomnienie z mojego dzieciństwa, to czary i magia… I ja ukryta za pniem tego wielkiego drzewa, wypatrująca krasnali, które na pewno mieszkają między tymi monstrualnymi korzeniami. A może jakieś miłe zwierzątka też mają tam swoje mieszkanka …
Pozdrawiam Cię Dominiko serdecznie. 🙂
Zyto :—))) rozbawiłaś mnie do łez, udało się Tobie :–)) Pewnie pomyślałaś, że całkiem już zwariowałam, zbieram ślimaki i układam je na talerzu :–))) Myślę, że moje nieudolne zdjęcia spowodowały to ślimakowe zamieszanie, ale bardzo zabawne :–))) Leśne ślimaki – ciastka, to właściwie słona przekąska, całkiem smaczna.
Cieszę się, że przy pomocy drzewa i jego korzeni przywołałam Twoje wspomnienia z dzieciństwa.
Zyto, Serdecznie Cię pozdrawiam :–)))
Witaj Dominiko!!!No i po zimie:) Sarenki też zadowolone.A wiesz,że czekałam na jakąś pyszność od Ciebie.W czwartek pączki,ale w sobotę produkcja ślimaków rusza! Bardzo ładny talerz.Pozdrawiam serdecznie!!!
Witaj Karolinko,tak jest już po zimie, ruszyłam pełną parą do pracy w ogrodzie – lesie. Talerz jest bardzo piękny, dostałam go w prezencie od przyjaciół :–)) Ślimaki polecam, choć przyznaję, że te moje są za grube, ciasto powinno być bardziej rozwałkowane, cieniutkie takie.
Dominiko!!!Czy do ciasta nie trzeba dodać drożdży?Albo proszku do pieczenia?
Karolinko, to jest przepis Okrasy, nic na temat drożdży czy proszku nie wspominał, w oryginale jego ślimak jest jeden wielki, on dołącza – dokleja poszczególne ruloniki do poprzednich, ale ja wolałam zrobić takie mniejsze ślimaki.
Serdeczności! Udanych wypieków :–))
To tak jak u mnie, potoki już płyną a zalew jeszcze zamarznięty. A na ostatnich zdjęciach nie wiem co podziwiać, talerz czy ślimaczki. I ten maleńki, ostatni, w samym środku, w sam raz dla mnie.
Dla Ciebie :–))) częstuj się! Taki ślimaczek, mały ale bardzo sycący, jeśli lubisz słone i pikantne smaki, to ślimak będzie Ci Krystynko smakował.
Witaj Dominiko, nareszcie trochę czasu, żeby pozaglądać co u innych.
Cudny, radosny, zwiastujący rychłą wiosnę post, ale komentarz Zyty … uśmiałam się do łez, ona jest niemożliwa.
Sarenki chyba lubią Twój obiektyw.
Buziaki
Witaj Jolu, całe wieki Cię nie było, cieszę się, że znowu jesteś :—))) jak wiosna :–))) O tak, Zyta jest niesamowita :–))) ja też się rozbawiłam. Z sarenkami to trudna sprawa, ale czasami uda mi się je zaskoczyć, tak jak tutaj.
Serdeczności!
Dominiko! Kusicielko… Las, sarny, mały potoczek… Ach…
Kochana, wszystkie ujęcia nadchodzącej wiosny ,śliczne…Sarenka wzrusza mnie do łez….Zapisałam przepis na ślimaczki…Pewnie zabłysnę ,bo w marcu parę rodzinnych spotkań, urodziny i imieniny .Uwielbiam nowości, dziękuję. Mocno przytulam 🙂
-alutka-
Alutko kochana, pogoda jest jak marzenie :–)) słoneczna
i ciepła, tylko w nocy mróz przychodzi, trochę to za wcześnie jak na wiosnę… aż wierzyć się nie chce. Alutko ostatnimi czasy bardzo smutna jesteś. Buziaki!
Małgosiu, to natura tak kusi :–)) Serdeczności!
Jeśli to natura, to wybrała sobie świetnego agenta! 🙂
::—)))
Tak bardzo wiosenne są te zdjęcia, że nikt by chyba nie uwierzył, że zostały zrobione w najzimniejszym miesiącu roku- w lutym. Sarenki cudne…zawsze ich widok wzrusza mnie niesamowicie! Do jedzenia prawdziwych ślimaków nie dałam się przekonać, ale te Twoje schrupałabym od razu:))) Przesyłam wiosenne pozdrowienia i buziaki:-)
Rzeczywiście, luty jest typowo wiosenny :–)) Ja za prawdziwe ślimaki również dziękuję, ale te „okrasowe” tylko kształtem przypominają pierwowzór.
Sedeczności dla Ciebie :–))
Wiosna zbliza sie do Was duzymi krokami, jak zwykle nie moge oderwac wzroku od zdjec.
Drzewa z wychodzacymi korzeniami sa zjawiskowe.
Serdecznie pozdrawiam:)
PS. Przepis na slimaki juz ukradlam:)
Witaj Ataner :–))) mam nadzieję, że ślimaki będą Tobie smakowały. O tak, wiosna już nadchodzi, jest ciepło i przyjemnie, ja jednak mam obawy, że jeszcze nas zmrozi. Serdeczności!