8 Replies to “płyniemy sobie Drwęcą”

      1. Miałam wątpliwości, czy to perkoz, ale już napisałaś niżej, że to tracz nurogęś. Fajny czupurek. Pierwszy raz toto widzę. 🙂
        Serdeczności:)

  1. Wspaniale uwieczniłaś Dominiko na zdjęciach tę super przejażdżkę, a właściwie przepływkę po Drwęcy. Wodniacy zadowoleni ,co widać po radosnych minach i uśmiechach od ucha do ucha. 🙂 Na jednym zdjęciu zauważyłam złowrogie fale, chyba wiatr się zerwał i na deszcz się zebrało, widać to po zachmurzonym niebie. Trochę zawalidróg też mijaliście po drodze, ale jak się okazała nie były one dla wycieczkowiczów straszne. Super reporterka z Ciebie Dominiko, zawsze tak sfotografujesz, że człowiekowi się wydaje, że brał w takiej eskapadzie czynny udział.
    Całuję Cię Dominiko kochana i wszystkiego najlepszego życzę Tobie i całemu Leśnemu Siedlisku. :))

    1. Witaj Zyto kochana 🙂 Spływ był bardzo udany, pogoda dopisała, choć czasami wiało, a my płynęliśmy „pod wiatr”.
      Poziom Drwęcy jest dość niski, a płynie ona w głębokim korycie więc byliśmy chronieni przed wiatrem przez wysoki brzeg. Później oczywiście było ognisko :–)
      Ściskam Cię mocno i całuję! a całe siedlisko się do pozdrowień przyłącza :-))

    1. Krystynko, jak płynęliśmy to wszyscy pokazywali sobie tę uroczą rodzinkę i mówili – perkozy. Teraz po jakimś czasie jak patrzę na zdjęcie, które zrobiłam, to wydaje mi się, że to była tracz nurogęś ze swoimi pisklakami. Popatrzę sobie jeszcze w katalogu, który podesłałaś Dzięki!

Skomentuj ~Krystynka w podróży Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *