… słychać rżenie koni, słychać dzwonki sań…
…dwie klacze, kasztanowa i kara powożone przez Pana Józefa, niosąc ze sobą woń siana i stajni, niczym wicher wpadają do Siedliska…
…gdy sanie i saneczki są już zapełnione, wichrem gnane konie, parskając wesoło, z impetem suną w dal…
…dorośli cieszą się jak dzieci, a im kto starszy, tym bardziej zadowolony…
…suną sanie białą drogą, wśród pokrytych śniegiem pól, dzwonią dzwonki sań, parskają konie, mróz szczypie w policzki i nos…
…słońce jest już nisko na niebie, a uczestnicy sanny mimo spożywania rozgrzewających trunków jednak trochę zmarźnięci …
…dzyń, dzyń, dzyń dzwonią dzwoneczki, prychają zmęczone konie, wracamy do domu…
A ja bym tak, na tych ostatnich, pustych saneczkach, gdzie wiuwa i kolebie, gdzie trzeba mocno się trzymać i łatwo spaść …. Ej, przygodo !!!
Pellegrino, te saneczki, co wieje i kolibie, te ostatnie, puste bywały tylko przez chwilę, a tę pustkę chwilową wymogły prawa fizyki oraz chęć zarejestrowania tych pięknych zdarzeń. Ale warto było mimo niedogodności wielu ostatnich sankach jechać :–))
Ale Suuuuper Sanna! już nie pamiętam nawet kiedy byłam na takim kuligu z końskim zaprzęgiem – cudownie 🙂 … konie parskają, dzwoneczki dzwonią i od czasu do czasu ktoś ląduje w zaspie – wspaniała i bardzo wesoła zabawa 🙂 Szkoda, że jestem tak daleko … Buziaki :-))
W zaspie lądują ciągle niestabilne małe saneczki, a wraz z nimi i my, ale to przecież przyjemność wielka, siniaki widać będzie dopiero później ;–))
A mnie się zawsze marzył taki kulig z dużymi saniami. Konie w galopie, sanie, a obok mnie… ehm… ehm… Pomińmy niektóre szczegóły… 🙂
A obok Ciebie… ? śnieg, snieg i śnieg :–)))
Właśnie… Chociaż niekoniecznie szarooki… 🙂
:–)))
Piękna rzecz taki kulig. A Ty jeszcze tak ładnie o nim piszesz. Zamarzył mi się, ale ja już wolałabym te bardziej stabilne sanie.
W dużych saniach jest wygodnie i bezpiecznie, no i bliżej ulubionych klaczy :–)
Witam serdecznie♥ Do Sumówka zaglądam często ,ale się nie odzywam.Jak zwykle cudnie tu.Zawsze zimą ,latem.Aż zamarzylam żeby w leśnym Siedlisku spę dzić kilka dni……Pozdrawiam serdecznie Elzbieta
Witaj Elżbieto, jest mi bardzo miło, że jesteś, że czytasz, że siedlisko podoba się Tobie. Cieszę się, że napisałaś słów kilka, namawiam do tego w przyszłości. Pozdrawiam bardzo serddecznie :–)))
A nie mówiłam,? Sanna ,kulig to tylko kwestia czasu w Waszym Siedlisku i ta radość na twarzy tych dorosłych wywołuje i uśmiech od wielu miesięcy i u mnie .Piękna przygoda ,moje marzenie…..Pozdrawiam wszystkich uczestników tej zimowej wyprawy,ale szczególnie , tego uroczego Pana za 5 i 6-tym zdjęciu;-))
Buziaki .
-alutka-
Alutko kochana, tę „sannę” zapozyczyłam od Ciebie, ja dotychczas używałam słowa: kulig. Nie wytrzymuje ono jednak konkurencji z pięknie brzmiącą „sanną”. Pan ze zdjęcia pozdrowienia przyjmuje i kłania się nisko :–))
były to urodziny tego właśnie Pana :–)))
Buziaki dla Was!
I nawet konie ciepłe futerka mają 😉 Piękna zima i zabawa wspaniała. Potem pewnie przy kominku suszono ubrania i grzańca popijano…:) Pozdrawiam Dominiko!!!
Karolinjko, rzeczywiście zabawa to przednia, grzańca i nie tylko popijaliśmy do białego rana – w tym przypadku dosłownie :–)) Serdeczności!
Bajka! Powróciły moje wspomnienia z dzieciństwa:-) Ściskam Cię Dominiko najmocniej:)))
Witaj Genevieve kochana, zima rzeczywiście jest urocza, ale mam nadzieję że szybko się skończy ;–))
Tradycji stalo sie zadosc, nie wyobrazam sobie zimy bez kuligu w Sumowku ( nie wiem czy poprawnie napisalam) i chociaz tylko wirtualnie, to zazdroszcze tych emocji:)
Usciski Dominiko:)
Emocji było wiele, ze względu na kulig oraz okoliczności z nim związane. Buziaki!
Podziwiam uroczego starszego Pana na małych saneczkach. Bardzo Mu współczuje tych zakwasów jakie miał na drugi dzień. A może nie miał ?:)
Pozdrawiam Dominiko i całuski przesyłam 🙂
Tata twierdzi, że zakwasów nie miał, tylko podczas szalonej jazdy na saneczkach „zastygł” z nogami pod brodą, i chciał abyśmy go „odkuli” ;–) mróz był wówczas okrutny. Buziaki!