W Siedlisku zamieszkała czteroosobowa rodzina, głośna, krzykliwa, wszędobylska, nieustannie tocząca dysputy, które zawsze kończą się kłótnią i hałaśliwym komentowaniem wzajemnych wywodów. Ostatnio Pani S. zaczęła nawet dobierać się do mojej korespondencji. Obserwuję rodzinkę przez okno, zdjęcia nie są więc najlepszej jakości. Kiedy wychodzę do nich i chcę nawiązać kontakt od razu udają, że ich tu wcale nie ma… ale i tak bardzo ich wszystkich lubię 🙂
…
…
…
…
…
ojej …Dominiko… Ty to masz szczęście… sójki sa strasznie płochliwe, ale bardzo wdzięczne…zwłaszcza , kiedy się nie drą
…a drą się straszliwie. Mam szczęście bo robiłam zdjęcia będąc w domu więc ich nie przestraszyłam swoim istnieniem. Serdeczności!
Dominiuczko ! widać,że w Siedlisku nudą nie wieje … a ptaszorki widocznie rozwiązują swoje rodzinne problemy . Ważne ,że dobrze im w Twoim towarzystwie :)) Całuski ślę…
Alutko, te młode dopiero co się urodziły a już pyskują swoim rodzicom… o wszystko, że siostrę traktują lepiej niż brata, że w domu ciasno i nie można imprezy zrobić, że tatuś za mało robali przynosi… no horror jakiś, ale zapolować na komary to młodym się nie chce, lepiej rabanu narobić 😉 Serdeczności przesyłam 🙂
Piękne ptaszki:) To naprawdę sójki? Ty z pewnością będziesz wiedziała:0
Sójki, sójki .. piękne może i są ale charakterek… indyczy 😉 Buziaczki!
Cudowna rodzinka, nic to, że kłótliwa.Buziakijolanda
skrzeczą całymi dniami, tylko patrzeć jak będą się biły 😉 Pozdrawiam serdecznie
Widziałam sójkę w sadzie jak rabowała jabłka ale nie słyszałam głosu. Przyroda dzieli sprawiedliwie. Masz ładne piórka to głos może być gorszy.
A to sójka złodziejka, ale pewnie była głodna, więc można jej wybaczyć. Piórka ma piękne, ale to skrzeczenie… już mniej. Serdeczności
No i potwierdza się, że podglądanie przyrody może dostarczyć nam wielu przepięknych wrażeń. Jakie te gaduły rozkoszne!!!!! :)))) Ja ostatnio stałam pod pewną latarnią (bez komentarza, proszę;D), bo jedna mała śliczna ptaszyna tak cudnie trelowała, dawała taki koncert, że filharmonia niech się schowa. Potem mi było głupio, że nie znam się lepiej na ptakach, bo nie wiedziałam co to za solista. Buźka….:))
Solista nieznany, ale najważniejsze, że koncert przysporzył Ci wielu wrażeń. Ja ptaki rozpoznaję po wyglądzie, po śpiewie i trelach rozpoznawanie idzie im znacznie gorzej, ale sójkę rozpoznam zawsze 😉 moje ucho jest na nią wyczulone. Buziaki!
Wierzę. Na ptakach nie znam się zbyt dobrze, cóż..
ale znasz się na wielu innych ważniejszych rzeczach, których nawet wymienić nie zdołam…
Drugie zdjęcie: jeżeli za moment nie zamilkniesz to zero imprez do następnej wiosny !!!
hi hi, trafna relacja!, dokładnie tak to wyglądało. Serdeczności 🙂
Ptasie radio, ale i ptasia poczta. Listy pisać trzeba, bo nawet ptaszęta czekają. Pozdrawiam 🙂
Listów już dzisiaj nikt nie pisze… w skrzynce pocztowej znajduję tylko rachunki i reklamę. Dobrze, że skrzynka mailowa pełna wiadomości, a tu żadna sójka nie trafi 🙂 Serdeczności!
Urocze i pyskate. Mnie czasem się tylko zdarzy znaleźć takie pasiaste błękitne piórko. Po kłótni?
Po kłótni i bijatyce takie piękne piórka lecą, że też nigdy nie widziałam jak się godzą.. to musi byś kojące 🙂 Buziaki!
Bardzo urokliwa ta rodzinka, choć taka hałaśliwa…Trochę żałuję, że oprócz obrazu tych pieknych ptaszków nie ma ich głosików…na moją działkę jakoś nie przylatują i nie miałam sposobności ich posłuchać…:))) Dominiko, przepraszam, że przybywam z opóźnieniem, jestem bez komputera i stąd te kłopoty. Życzę Ci słonecznego weekendu i przesyłam buziaka:)))
Genevieve, dobrze że nie słyszałaś ich głosu bo to dźwięk skrzypiącego koła od roweru, takie skrzeczenie i złośliwe naśladowanie głosów innych ptaków i nie tylko. Tak więc jesteś szczęściarą 🙂 a o opóźnieniu nie ma mowy. To ja jestem opóźniona w relacjach i komentarzach. Buziaki ślę!
No, rzeczywiscie, kindersztuby nie maja za grosz ;-)))
Młode pyskują że hej! nauczyły się od rodziców.. Buziaki!
Świetne.Tyle sójek na raz nie widziałam. Super opowieść okraszona cudnymi fotami.Miłego dnia:)
tych „moich” sójek przez ostatnie dni nie widziałam, już myślałam, że się wyprowadziły ale dzisiaj znowu usłyszałam wrzaski, krzyki i głośne trzepotanie skrzydłami, wróciły!
Są przepiękne!!!Rzadko mi się udaje zobaczyć jedną… A u Ciebie w takiej ilości… No i zapowiada się w przyszłości, że będzie jeszcze więcej! Dobrze im u Ciebie!
u mnie sójki niczym szarańcza ale niezwykle urocza i nieszkodliwa 🙂
Jakież ślicznotki z tych maleństw, nie widziałam nigdy sójczego przychówku. Kilka sójek urzędują u mnie każdej zimy, konkurując w posiłkowaniu z sikorkami i mazurkami ale latem ich nie widuję, może przenoszą się do pobliskich lasów. Od paru dni cieszy mnie za to towarzystwo szóstki żurawi, które widocznie na pobliskich łąkach i w niewielkich strumykach znajdują coś dla siebie. Nie wchodzą sobie w drogę z miejscowymi bocianami, które życzliwie przyjęły gości. Pozdrowienia
oj, to zazdroszczę Ci takich widoków, podglądanie życia żurawi to niezwykłe doświadczenie. Teraz w czerwcu ich klangor już ucichł, to wielka pustka dla ucha, a obserwuję je przez lornetkę jak wędrują po polach, płochliwe to ptaki lecz niezwykle piękne.Serdeczności Zuziu przesyłam 🙂