rzepak po horyzont

Z białej szutrowej drogi schodzę na łąkę, z ledwie zaznaczonymi jaśniejszym odcieniem zieleni śladami sporadycznie jeżdżących tu pojazdów. Jest maj, połowa najpiękniejszego miesiąca w roku. Pogoda jest wręcz idealna na wiosenne wędrówki, jest ciepło, przyjemnie, wieje lekki wiatr, śpiewają ptaki, a aromat ziół oszałamia swą intensywnością. Idę przez łąkę, z jednej strony szumią wysokie, dorodne drzewa i wybujałe krzewy, z drugiej delikatnie szepcą liście młodych brzózek. Przez zagajnik i las przechodzę na pola.

Idę miedzą, miedzą zieloną, długie lniane spodnie chronią mnie przed gęsto rosnącymi tu pokrzywami. Słońce, wiatr, kwitnące rzepakiem pola,  zapach wsi, trawy, ziół – tak pachnie i wygląda maj. 

Jestem w samym sercu rzepakowej plantacji, z każdej strony widzę wysokie, rozgałęzione łodygi o żółtych płatkach. 

Wędruję przez malownicze pagórki, wzdłuż wijących się niczym wstęga cieków wodnych u których końca kwitną zieloną rzęsą małe sadzawki.

Kilka metrów dalej ziemia jest wyschnięta i popękana,  rzepak rośnie tu zdecydowanie słabiej. 

Docieram do niewielkiego wzniesienia, gdzie ukazuje się kolejne intensywnie żółte, miododajne, rzepakowe pole…

Polecam śródpolne przechadzki, oczywiście zawsze miedzą, miedzą zieloną, aby nie zniszczyć upraw. Z tak bliskiej perspektywy świat wygląda inaczej, niż widziany z drogi, zza okien samochodu.  Tu natura pozwala aby ją poczuć wszystkimi zmysłami, pozwala stać się jej częścią.