Kilka dni temu zrobiłam ciasto na pierniczki,
teraz sprawdzam czy jest takie, jak być powinno,
czyli gładkie, lśniące i jednolite.
Niestety, nie spełnia ono moich oczekiwań,
trochę się kruszy…
Zabieram się więc, za jego ponowne wyrabianie,
pod wpływem ciepła rąk, staje się coraz bardziej
sprężyste, oj ciężka to praca takie wyrabianie ciasta!
Zjadam kawałek, jest pyszne i takie pierrrne..,
poleży sobie jeszcze zawinięte w płócienną ściereczkę,
potem znowu je pougniatam, no i w końcu upiekę..
tworząc różne choinkowo – serduszkowe formy.
barszczyk wigilijny czas przygotowywać
Od rana sypie śnieg, wolno padają drobne płatki, na drzewa, pola, drogę..,
oby ten śnieżny pejzaż utrzymał się do Świąt.
Myślę o potrawach wigilijnych, zamierzam przygotować barszczyk czerwony,
i w tym celu właśnie nastawię dziś buraki na zakwas.
Mam 4 kg buraków ćwikłowych, które kupiłam u miejscowych Gospodarzy,
myję je, obieram, kroję w plastry, układam w wielkim słoju razem
z obranymi z łupek ząbkami czosnku, po dwa na każdy kilogram.
Zalewam buraczki źródlaną wodą, na wierzchu kruszę kromkę razowego
chleba, który zrobiłam na zakwasie. Nakładam na górę gazę, obwiązuję ją,
Odstawiam słój w ciepłe i ciemne miejsce. Po 5-6 dniach zdejmę pianę,
która utworzy się na wierzchu, a zakwas przeleję do butelek, zakręcę
i ustawię w spiżarce. Może tak stać nawet do Wielkanocy, chociaż wówczas
potrzebować będę inny zakwas, na barszcz biały:)
Dzień przed Wigilią ugotuję wywar warzywny, z suszonymi borowikami,
ziarnami ziela angielskiego, liściem laurowym.. połączę wywaz z zakwasem
z buraczków, przemieszam, przez noc smaki się połączą i barszczyk,
będzie gotowy na wieczerzę.
A śnieg sypie nadal, Zorka bawi się z kociakami, które nurkują w białym
puchu, stają na tylnych łapkach, a przednimi starają się uchwycić
wirujące płatki…
magiczne miejsce
Leśne Siedlisko obsypane jest białym puchem.
Sosny i świerki wyglądają pięknie otulone puszystą pierzynką.
Brzozy, nagie siostry Zimy, tworzą prawie jedno tło, w grudniowym,
białym krajobrazie.
Przyglądam sie temu cudownemu zjawisku przez wielkie okno,
pijąc kawę i grzejąc się przy kominku.
Grupa saren, z dumnie podniesionymi głowami przechodzi właśnie
przez obraz, który podziwiam. Zmierzają zapewne na pola, gdzie spodziewają się
znaleźć pożywienie dla siebie. Szczekanie Zorki wcale ich nie płoszy.
Przyzwyczaiły się do sygnałów ostrzegawczych wydawanych przez moją Psinę,
zatrzymują się na chwilę, zerkają na Zorkę, idą dalej…
sobie tylko znaną ścieżką.
Leśne Siedlisko jest teraz puste, Goście przyjadą dopiero na Święta.
Mam więc czas, aby wszystko dokładnie przygotować, przystroić domy,
zrobić ozdoby choinkowe, upiec piernik, ciasteczka, zrobić zakwas
na barszcz czerwony, poszatkować kapustę, przygotować marynatę do ryb
i mięsiwa..moje małe kulinarne przyjemności…
innauguracja
„ze wszystkich zakątków Ziemi,
ten najpiękniej się do mnie uśmiecha”