W słoneczną jesienną niedzielę przeplataną srebrnymi niteczkami deszczu wszyscy, w komplecie udajemy się do lasu na grzyby. Poniżej sztuk 3, pozostałe dwie istoty dwunożne w kalosze odziane…
…
…
Las pachnie igliwiem, grzybami, jesienią… Grzybów jest istne zatrzęsienie, kolorowych cudnie połyskujących czerwonych kapeluszy i zamszowych, brązowych tudzież kremowobiałych i pomarańczowych maleńkich parasolek…
…
…
…
…
Idziemy, odpoczywamy, grzyby zbieramy, odpoczywamy i znowu idziemy…
…
…
…
…
…
…
…
… a grzybów coraz więcej i więcej…
…
…
…
…
…
Maślaki w occie w słoiczkach ciasno już siedzą, kozaki i borowiki suszą się godzin kilka, podgrzybki duszą się w rondelku na masełku, kanie smażą się niecierpliwie skwiercząc na patelni…
…a las pachnie ciągle tak pięknie, słońcem jesiennym, grzybami, mchem i sosnowymi igiełkami…
…
…
…dobranoc…
…
…